czwartek, 3 stycznia 2013


Roberto de Mattei - Dyktatura relatywizmu

Poniższy tekst jest fragmentem książki włoskiego profesora Roberta de Mattei pt. Dyktatura relatywizmu, która ukazała się nakładem wydawnictwa Prohibita.
Wartości nie podlegające dyskusji
Europa ma nie tylko granice geograficzne, ale również moralne. Chodzi tu o te zasady i wartości, które Benedykt XVI niejeden raz określił jako "nie podlegające dyskusji".
W swoim przemówieniu do przedstawicieli Europejskiej Partii Ludowej z 30 marca 2006 roku, papież przypomniał o istnieniu zasad, co do których żadne negocjacje nie są możliwe, opisując je tymi słowami: troska o życie we wszystkich jego stadiach, od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci; uznanie i promocja naturalnego modelu rodziny jako związku między mężczyzną i kobietą, opartego na małżeństwie, jak również jego obrona przed tendencjami do zrównywania w prawach z innymi związkami, które przyczyniają się do jej destabilizacji; wreszcie ochrona prawa rodziców do wychowania własnych dzieci. A zatem prawo do życia, prawo do prawdziwej rodziny, wreszcie do zapewnienia potomkom odpowiedniego wychowania.
W adhortacji apostolskiej Sacramentum Caritatis papież wymienia te same wartości – życie, rodzina, edukacja – wyjaśniając przy tym, że prawa te nie należą do sfery ściśle prywatnej, ale mają przełożenie na sferę publiczną i społeczną oraz odnoszą się bezpośrednio do kultu bożego: Kult oddawany Bogu, w istocie nie jest nigdy aktem czysto prywatnym, bez wpływu na nasze społeczne więzi: wymaga ona publicznego świadectwa naszej wiary. Dotyczy to oczywiście wszystkich ochrzczonych, ale szczególnie dotyczy tych, którzy z racji pozycji społecznej czy politycznej, jaką zajmują, muszą podejmować decyzje dotyczące wartości fundamentalnych, takich jak szacunek i obrona ludzkiego życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci, jak rodzina oparta na małżeństwie mężczyzny i kobiety, wychowywanie dzieci oraz promocja dobra wspólnego we wszystkich jego formach. Te wartości nie podlegają negocjacjom. Dlatego katoliccy politycy oraz ustawodawcy, świadomi swej poważnej odpowiedzialności społecznej, winni się czuć szczególnie przynaglani przez swe sumienie uformowane w prawy sposób, by przedstawiać oraz wspierać prawa inspirowane przez wartości zakorzenione w ludzkiej naturze (SC § 83).
Mamy tu raz jeszcze przypomnienie: obrona życia i naturalnej rodziny oraz prawo do wychowywania własnych dzieci – te prawa i wartości są nierozerwalnie ze sobą złączone.
Ludzkie życie zaczyna się i rozwija w rodzinie. Akt zbliżenia dwojga ludzi nie jest czynnością czysto biologiczną, ponieważ przekazuje życie istocie, którą Bóg obdarza duszą. Przekazywanie życia znajduje swoją kontynuację w procesie wychowania owocu miłości bożej i ludzkiej, czyli dziecka – człowieka posiadającego ciało i nieśmiertelną duszę. Rodzina jest właściwym miejscem, w którym następuje rozwój życia, osobowości i zdolności jednostki. W tym sensie rodzina jest prawdziwą społecznością, ze swej natury pierwotną w stosunku do państwa, które wraz z innymi strukturami międzynarodowymi musi ją za taką uznawać; słusznie zatem definiuje się ją jako podstawową komórkę społeczną.
Każdy człowiek rodzi się we wnętrzu rodziny, tam też wzrasta, rozwija się, zyskuje świadomość o swoim przeznaczeniu i powołaniu, jak również o roli, którą powinien odegrać w społeczeństwie. Rodzina jest zatem źródłem praw, które nie podlegają dyskusji – począwszy od prawa do życia, które do nich w najpierwszym rzędzie zaliczamy.
Podstawy prawa naturalnego
Kiedy mówimy o wartościach, co do których nie ma i nie może być dyskusji, mamy na myśli wartości o charakterze absolutnym i uniwersalnym. To, że są uniwersalne, oznacza, że obowiązują zawsze i wszędzie, niezależnie od czasu i miejsca: jeśli zgodzimy się, że mogą podlegać modyfikacji w zależności od powyższych warunków, oznaczać to będzie, że zgadzamy się na poddanie ich relatywizacji. Na jakich podstawach opiera się zatem niepodważalność i powszechność wspomnianych zasad? Mają one swe źródło w ludzkiej naturze, która nie podlega przemianom i pozostaje taka sama niezależnie od okoliczności. Jednym słowem, wartości, o których mowa, wywodzą się z prawa naturalnego.
Czym właściwie jest prawo moralne? Jest ono prawem obiektywnym wpisanym w samą naturę człowieka, nie jakiegoś konkretnego lub wyjątkowego, ale w naturę każdego, w sposób stały i niezmienny. Tym, który je wpisał, jest Bóg, stwórca ludzkości. Święty Tomasz z Akwinu definiuje je następująco: prawo wieczne wpisane w istotę rozumną (Nihil est aliud quam participatio legis aeternae in rationali creatura). W prawie ludzkim – podkreśla święty – nic nie może być sprawiedliwe i usankcjonowane, jeśli odbiega od prawa wiecznego.
Prawa te, które są zebrane w Dekalogu, czyli tablicach Dziesięciu Przykazań, przekazanych przez Boga Mojżeszowi na Górze Synaj, nie zostały zniesione, ale wypełnione przez prawa Ewangelii. Jezus nie przyszedł, by znieść prawo naturalne, ale aby je "wypełnić" (Mt 5,17). Nadrzędne prawo Ewangelii jest w swojej najgłębszej istocie po prostu prawem miłości, jak to podkreślił sam Zbawiciel: Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie (J 14,21).
Dzięki możliwościom swojego rozumu, człowiek może te prawa "odczytać", a także rozpoznać, czym są, i stosować się do nich. Każdy zatem, kto pisze i uchwala prawo, nie tyle je "stwarza", ale raczej odkrywa wolę boską w porządku naturalnym i do niej dostosowuje działalność prawodawczą.
Jeden z wielkich autorów średniowiecza, Henri de Bracton (ok. 1216–1268), w swoim dziele De legibus et consuetudinibus Angliae podkreśla, że tak jak wszyscy ludzie są poddani królowi, tak król podlega nie ludziom, ale Bogu oraz prawom, ponieważ to prawo ustanawia go królem: Ipse autem rex non debet esse sub homine, sed sub Deo et sub lege, quia lex facit regem.

Kolejne etapy postępującej rewolucji: przejście od prawa naturalnego do praw nowoczesnych
Przez długie wieki, aż do rewolucji francuskiej, prawo naturalne stanowiło fundament społeczeństwa. Jak zatem doszło do stanu, w którym jest ono negowane, a często po prostu się o nim zapomina?
Pierwszym etapem odrzucenia tego porządku była próba oparcia praw człowieka na rozumie ludzkim. Wyjątkowo radykalną manifestację tej koncepcji stanowiła Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela z roku 1789. Był to przykład procesu intelektualnego, który czerpał z dorobku filozofii oświeceniowej, a w jeszcze głębszych podstawach z doktryny Hugona Grocjusza (1583–1645) oraz Wilhelma z Ockham (ok. 1290–1349). Deklaracja ta, całkowicie w swym duchu różna od współczesnej sobie Deklaracji amerykańskiej, jest prawdziwym źródłem totalitarnych demokracji XX wieku.
W minionym stuleciu ostatnią próbą znalezienia dla praw człowieka uzasadnienia we właściwościach rozumu była koncepcja Hansa Kelsena (1881–1973). Według tego austriackiego prawnika, waga systemu prawnego opiera się na samym fakcie "obowiązywania" jakichś norm, to jest ich zdolności do tworzenia i uzasadniania faktów. Źródłem prawa może być zatem według niego wyłącznie norma prawa pozytywnego (Grundnorm), pozbawiona jakiejkolwiek podstawy metafizycznej czy moralnej, ponieważ tylko taki system normatywny ma charakter nadrzędny, jako najwyższy autorytet. W ten sposób procedury prawne zastępują moralność i prawo naturalne.
Wystarczy raz odrzucić naturalne i metafizyczne podstawy prawa, to jest raz zwątpić w istnienie praw obiektywnych, by zobaczyć i wykazać, jak kruche i niestabilne są normy, które opierają się wyłącznie na podstawach racjonalnych. Jeśli fundamentem praw człowieka nie jest prawo natury, ale prawo pozytywne, czyli ustanowione przez człowieka, można w konsekwencji sfabrykować każde inne "nowe" prawo, nawet najbardziej głupie lub okrutne.
Paradygmat postmodernistyczny: prawa reprodukcyjne
Powszechna Deklaracja Praw Człowieka z roku 1948, która po II wojnie światowej była źródłem legitymizacji działań ONZ, w naszych czasach staje się katalogiem "praw" całkowicie nowego rodzaju: aborcji, antykoncepcji, eutanazji, obowiązkowej edukacji seksualnej, orientacji seksualnej, "zdrowej reprodukcji" i tak zwanych "praw reprodukcyjnych". Pojęcia te na trwałe zagościły w słowniku pojęć demograficznych podstawowych organizacji międzynarodowych na czele z ONZ i Unią Europejską.
"Zdrowa reprodukcja" jest terminem oznaczającym chęć sprawowania kontroli nad procesem przekazywania życia w ten sposób, by zagwarantować jednostce bezpieczne i satysfakcjonujące życie seksualne, a także kontrolować poziom płodności i ją "planować".
Termin "prawa reprodukcyjne" został po raz pierwszy użyty w roku 1994 podczas Międzynarodowej Konferencji w Kairze pod hasłem "Ludność i rozwój', zastępując pojęcie "planowania rodziny". W rzeczywistości jednak prawa do rzekomej "reprodukcji" oznaczają coś zupełnie przeciwnego: prawo do nierozmnażania się, a także zgodę polityków na edukację seksualną, aborcję, antykoncepcję i sterylizację.
Z wyżej wymienionymi terminami ściśle złączona jest nowa filozofia tak zwanych "gender", wypracowana podczas zgromadzeń odbywanych pod auspicjami ONZ, zwłaszcza w Kairze (1994) i Pekinie (1995). Za pomocą kategorii "płciowości", postmodernistyczna myśl neomarksistowska neguje istnienie natury ludzkiej trwałej i niezmiennej. "Płciowość" jest dla nich kategorią z dziedziny socjologii, nie zaś biologii. Jako że człowiek jest postrzegany jako "struktura" materialna, będąca jednym z ogniw w łańcuchu ewolucji, rozróżnienie pomiędzy męskością a kobiecością nie bierze się z samej natury, ale jest wypadkową dominującej na danym obszarze kultury, która stwarza i przypisuje "role" mężczyźnie i kobiecie. W tym kontekście wzywa się do przebudowy społeczeństwa i odwrócenia ról, jakie poprzednie stulecia przeznaczyły obu płciom, a także do likwidacji małżeństwa, macierzyństwa i rodziny.
Konsekwencjami tej prawdziwej, swoistej "rewolucji kulturowej" jest zanik wszelkiej trwałej "tożsamości" człowieka, przebudowa rodziny na taką modłę, by nie stanowiła "miejsca opresji" dla kobiet i "nieletnich", redukcja życia ludzkiego do poziomu czysto materialnego i biologicznego, czyli statusu rzeczy, które można wykorzystać w laboratorium; jednym słowem, stworzenie nowej utopii podobnej do tych, które w minionym stuleciu spowodowały nieobliczalne straty cielesne i duchowe.
Negacja tradycyjnego modelu rodziny jest obowiązkowo wpisana w plany wszystkich rewolucyjnych utopii, ponieważ taka właśnie rodzina zapewnia organiczną i harmonijną strukturę społeczeństwa i relacji międzyludzkich, w przeciwieństwie do modelu "antyrodziny" opisanego powyżej. Środowisko rodzinne w godny podziwu sposób odbija jedność, różnorodność i hierarchiczność wszechświata oraz umacnia zasady moralne, które powinny dominować w społeczeństwie.
W swoim dziele zatytułowanym Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa (1884), towarzysz Karola Marksa, Fryderyk Engels (1820–1895), próbuje udowodnić, że pochodzenie, istota i charakter rodziny nie są naturalne, ale czysto historyczne, a zatem względne. Z perspektywy marksistowskiej nie istnieje duch, który przenika materię: wszystko, co istnieje, jest ożywione wyłącznie za pośrednictwem ciągłego ruchu, stąd nic nie jest trwałe, ale wszystko się zmienia w nie kończącym się procesie. Engels podkreśla, że rodzina jest strukturą przestarzałą, powołaną do istnienia i narzuconą przez społeczeństwo burżuazyjne; w społeczeństwie bezklasowym, to znaczy z gruntu anarchicznym, przewiduje on definitywne zniknięcie rodziny, własności prywatnej, a na końcu państwa.
Upadek Muru Berlińskiego wcale nie oznaczał końca tej koncepcji, która w formie jeszcze bardziej zaawansowanej jest obecna w postmodernistycznym marks-strukturalizmie. Pogląd ten neguje istnienie niezmiennej natury ludzkiej oraz istnienie praw powszechnych i wspólnych, z drugiej natomiast strony podkreśla możliwość dialektycznej koegzystencji praw, które pozostają ze sobą w ciągłym konflikcie. Patrząc z tej perspektywy, człowiek nie posiada cech doskonałości dzięki ich potwierdzeniu w prawie naturalnym, ale wyłącznie dzięki wyzwoleniu z jakichkolwiek instynktów, uczuć i pragnień.
Z prawami człowieka ściśle łączą się wymienione wyżej prawa kobiet, dzieci, pederastów, lesbijek i niepełnosprawnych, ale także prawa chorych psychicznie, ludzi z marginesu, skazanych. Każda kategoria, każda grupa i każdy kolektyw nabywa jakieś nowe prawo. Posiadacze tych praw tworzą zatem obowiązkowe w sensie przynależenia zbiorowości, o charakterze odhumanizowanym i bezosobowym, na podobieństwo roślin, zwierząt, środowiska, ziemi, biosfery czy nieokreślonych przyszłych pokoleń.
Powyższy artykuł jest fragmentem książki włoskiego profesora Roberta de Mattei pt. "Dyktatura relatywizmu", która ukazała się nakładem Wydawnictwa PROHIBITA (www.prohibita.pl).
Książkę Dyktatura relatywizmu można nabyć w promocyjnej cenie 20,00 zł bezpośrednio u Wydawcy – 022 425 66 68, 0-691 078 163, lub przez patronacką księgarnię internetową www.multibook.pl
http://www.multibook.pl/1180,...

tekst opublikowany w:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz