Fałszerstwo wirusa Ebola-Obola?
Dr Jerzy Jaśkowski
Polska
2014-10-14
"To jest ciągłość nauki: Im większe kłamstwo, tym ludzie łatwiej w nie uwierzą."Joseph GoebbelsOd 1976 roku karmią nas media istnieniem niezwykle groźnego wirusa Ebola w Ameryce,
coraz częściej nazywanego Obola. Przypomnę historię tego wynalazku.
Jak oświadczył wysokiej rangi urzędnik WHO, 17 września w Sudanie odkryto nieznaną chorobę nazwaną Ebola. W tym samym roku choroba wystąpiła w Kongo tj. Zairze. Wygasła samoistnie 13 października, bez żadnej szczepionki. Oczywiście, o tym, że to nieznana choroba, wiedział odkrywca, czyli biedny lekarz z placówki w dżungli. Zdziwienie budzi fakt utajnienia nazwiska tego odkrywcy. Przewidujący urzędnicy WHO, nieznani z nazwisk, byli na miejscu tego genialnego odkrycia.
1977- ogłoszono JEDEN przypadek w Sudanie.
1979- ogłoszono 32 przypadki w Sudanie.
Zachorowania wystąpiły w tych samych obszarach, co poprzednio. Jak zwykle, urzędnicy WHO BYLI NA MIEJSCU. Nazwisk ich także do dnia dzisiejszego nie podano.
1994 - zanotowano 52 zachorowania w Gabonie.
„Epidemia”, podobnie jak poprzednie, wygasa samoistnie, tj. jest bez pomocy urzędników WHO. W jaki sposób rzekomy wirus przewędrował 5000 km, przez terytoria kilku państw, nie zarażając nikogo po drodze, do dnia dzisiejszego nie wyjaśniono.
1995 - kolejna
”epidemia” w Zairze zachorowało 315 osób. Dodatkowa informacja WHO - wirus rozprzestrzenia się w obszarach leśnych. A od pracowników leśnych przechodził rzekomo na pracowników służby zdrowia. Nie wyjaśniono, co robili w lesie nieznani z nazwisk pracownicy medyczni.
Jak zapewne wiesz, Szanowny Czytelniku, w obszarach leśnych Konga pracownicy służby zdrowa siedzą na każdym drzewie i tylko czekają na chorych. Opowiadał mi kolega, który z różnych powodów pracował w Afryce, że ośrodki zdrowia znajdują się średnio kilka - kilkanaście dni drogi od wiosek. W przypadku gwałtownego przebiegu choroby Ebola, jak twierdzi WHO, żaden chory nie doszedłby do żadnego punktu medycznego. Nie wspominając o tym, że pielęgniarka w takim punkcie nie mogłaby zrobić testów, ponieważ ich nie było, ani określić choroby. To samo mówią misjonarze znający te kraje. Innymi słowy, WHO ma
„szczęście” być w tym miejscu, w którym powinno być, na wysuniętej placówce, czekając na chorobę. Podobnie było z epidemią cholery na Haiti. Przypomnę, że epidemia cholery, która pochłonęła ponad 5000 istnień ludzkich, została spowodowana przez ONZ.
2000 - kolejna
„epidemia” tym razem w Ugandzie. Zachorowało 425 osób. Znowu dziwnym trafem epidemia wygasła samoistnie.
2001 - epidemia w Gabonie, znowu bez nazwisk.
2002 - epidemia w Zairze. Podobnie, jak wszystkie w okresie tych 30 lat, wygasła samoistnie.
2007 - cisza z Ebolą przez 5 lat. Nowa epidemia w Ugandzie, parę tysięcy km dalej. Zmieniono nazwę i nazwano ją epidemią Bundubungo. Lepiej brzmi.
2014 - kolejna epidemia prasowa po 5 latach ciszy medialnej. Zmieniono na wszelki wypadek nazwę, obecnie figuruje to to jako EVD.
Co to jest wirus? Do dnia dzisiejszego obowiązuje tzw. postulat Kocha, mówiący, że za wirusa można uznać coś, co po wyizolowaniu z materiału zakaźnego, rozmnożone na specjalnych pożywkach i wstrzyknięte do innego organizmu, powoduje takie same objawy choroby.
Za naukowe odkrycie natomiast uważa się fakt potwierdzenia tego zjawiska przez co najmniej dwa inne niezależne ośrodki. Jak wiadomo, USA zabezpieczyło się przed konkurencją, patentując tego rzekomego wirusa już w 2007 roku. Innymi słowy, nikt na świecie nie może potwierdzić jego istnienia, z wyjątkiem wyznaczonych przez Rząd USA ośrodków. Wirus ten jest pod specjalną opieką Departamentu Obrony słynnego DoD, czyli wojska.
Wojsko przeznaczyło 140 milionów dolarów na badania tego tworu przez inne ośrodki, np. KNADYJSKĄ PRYWATNĄ FIRMĘ TEKMIRA, dając jej 140 milionów dolarów na opracowanie szczepionki.
Pracodawca płaci i wymaga. Wszelkie wyniki badań należą do DoD. Czyli dziwnym trafem cała prasa trąbi o Ebola, a nikt, żaden inny ośrodek naukowy nie powiązany z armią, nie potwierdził jego istnienia!
Słyszymy co rusz o jakiś dziwnych zachorowaniach, rzekomo wywołanych przez Ebola, ale rozpoznania są na podstawie testów dostarczonych przez DoD. Czyli łańcuszek się zamyka. Ostatnio ogłoszono, że ponad 70% testów jest fałszywie dodatnich. Podała to ta sama dr M.Chan z WHO, ta która podawała naciągane prognozy dotyczące świńskiej grypy. Jeżeli z jej prognozowanych 20 milionów zgonów na świecie, a 100 000 w USA, naprawdę na świńską grypę zmarło w USA tylko 18 osób, to możecie sobie Państwo wyobrazić, jak bardzo naciągany to obraz, albo co faktycznie się kryje pod pojęciem EBOLA - Obola.
W handlu chorobami nie jest to nic dziwnego. Chęć szybkiego wzbogacenia się i łatwość łapówkarstwa doprowadziła do sytuacji wprowadzania tzw. testów, które fałszywie podają dodatnie wyniki. W ten sposób producenci, poprzez użytecznych trolli, zwiększają strach w społeczeństwie. A ten strach ułatwia skoki na kasę publiczną. Po to mamy żółtych dziennikarzy.
Typowym przykładem z 2009 roku jest tzw. świńska grypa. CDC - czyli amerykański odpowiednik
„naszego” Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego [Jakiego narodu? Polska zawsze była wielonarodowa], po zmianie definicji pojęcia epidemii i pandemii, wprowadził testy na rzekomego wirusa AH1N1, znanego lekarzom od 1976 roku, kiedy to
„wyciekł” z Fortu Detrick - bazy broni biologicznej.
Już po 3 miesiącach wycofano się z pomysłu dalszego testowania chorych, ponieważ wszystkie wyniki były ujemne. Podobnie postąpiła p. mgr prof. Lidia Brydak, najpierw podnosząc cenę badania wirusa o 50%, a potem [czy to na zlecenie CDC ?] rezygnując z badań. To, że rzekome testy są nic niewarte, najlepiej świadczy decyzja prezydenta Sierra Leone, który już w lipcu 2014 roku, zakazał nad nimi dalszych badań. Oczywiście, aby badać testy trzeba stworzyć chorych. Tak więc nie ma żadnych niezależnych dowodów na to, że istnieje coś takiego, jak wirus Ebola. Jest to tylko deklaracja wojska.
Brak jakiejkolwiek teorii, w jaki sposób ten rzekomo groźny wirus 35 lat wędruje sobie 5000 km przez kilka krajów i nikogo po drodze nie zaraża.
„Epidemie” kilkuosobowe występują tylko w państewkach, w których znajdują się siły USA. I istnieją dowody, że testy są fałszywie dodatnie.
Oczywiście, odpowiedni specjaliści dezinformują społeczeństwo na łamach masmediów, pod takimi tytułami, jak:
„Walka z ebolą nie przynosi oczekiwanych efektów”, „Liczba zachorowań na ebolę wzrasta”, itd itp. Zupełnie zabawnie brzmią informacje podawane przez prof. Włodzimierza Guta z Narodowego itd..., na temat zakażenia pielęgniarki hiszpańskiej i związku tego zakażenia z procedurami. Jak widać, pranie mózgów sięga tak głęboko, że myślenie zanika [MP 09.10.14].
Pierwszym, znanym jeszcze z Biblii, postępowaniem z chorobami zakaźnymi jest izolacja, czyli kwarantanna. Jest to jednocześnie najtańszy sposób profilaktyki. W tej sytuacji mamy co najmniej dziwne postępowanie władz USA. Nie tylko nie stosują kwarantanny dla podróżnych, ale wręcz zachęcają do podróży. Przykładem jest przewożenie chorego z Sierra Leonne do Atlanty, kiedy to w Sierra Leonne istnieje wybudowany olbrzymim kosztem specjalny szpital wojskowy, prowadzący badania nad chorobami gorączki tropikalnej. Dlaczego akurat w tym przypadku nie mogli podjąć się leczenia? Nie wyjaśniono.
Rzekomy przypadek pielęgniarki hiszpańskiej. Według 35-letniego doświadczenia, rzekomy wirus przenosi się tylko drogą krwi. To w jaki sposób zaraziła się pielęgniarka pracująca w specjalnym zakaźnym szpitalu, stosującym wszelkie środki ochronne? Jest to co najmniej dziwne.
Podawane przez prasę rzekome dotknięcie czegoś tam nie uzasadnia zachorowania. Również armia zakupiła ponad 160 000 specjalnych, nadciśnieniowych strojów ochronnych. W jakim celu? Do Sierra Leonne wysłano tylko 3000 marines. Jeden komplet odzieży ochronnej kosztuje u DuPonta od 120 do 350 dolarów. Proszę pomnożyć te dwie liczby, ile to się chce wyciągnąć pod pretekstem ratowania zdrowia... Jest to bezpośredni dowód na to, że całe to Publiczne Zdrowie służy tylko i wyłącznie przelewaniu pieniędzy podatnika do prywatnych kieszeni. Pisałem o tym wielokrotnie. Oczywiście, po drodze tego handelku są pośrednicy. Jak podała prasa, już FBI zainteresowało się łapownictwem wśród urzędników Służby Zdrowia. Ostatnio aresztowano w Polsce
Barbarę W. [lat 46], dyrektora Departamentu Gospodarki Lekami Centrali NFZ, pełniącej jednocześnie funkcję członka Komisji tzw. Rady Przejrzystości AOTM.
Tak, tak, tej samej, która namawia samorządowców do szczepienia dzieci przeciwko rzekomemu rakowi szyjki macicy, choć takie działanie szczepionki nigdy nie zostało udowodnione. Pisałem o tym kilkakrotnie. W tym samym czasie CBA zatrzymał 3 kolejne osoby z Białostockiego NFZ. Medexpress 3.10.2014. Nie zauważyliście Państwo, jak szybko znikły z gazet te informacje? Czyżby to byli sami swoi?
Czyli mamy fikcyjnego wirusa i fikcyjną akcję ratunkową. Gdyby Stany Zjednoczone naprawdę były zainteresowane likwidacja „tej choroby”, to na okres 3-6 miesięcy zerwałyby wszelki transport z Sierra Leone. Jest to kraik, który „handluje” tylko diamentami, a te się nie psują. Nie tylko tego nie zrobiono, ale zwiększono liczbę personelu USA w tym kraju. Czyli potencjalnie zwiększono możliwość transportu wirusa. Także w żaden sposób nie uszczelniono granicy z Meksykiem i jak to podaje prasa amerykańska, samych nielegalnych dzieci przewieziono do USA w ciągu 6 miesięcy ponad 60 000. Transporty były zorganizowane i nie mogły się obejść nie tylko bez zgody, ale i finansów rządowych. Dzieci były rozwożone po dużych miastach bez kwarantanny.
Jak wygląda sytuacja w Sierra Leonne? W kraju tym wybuchły zamieszki, ponieważ JUŻ W LIPCU zastrajkował personel medyczny, żądając zakazu prowadzenia eksperymentów przez szpital wojskowy USA. Wszyscy wiedzieli, że nie chorują wieśniacy, tylko ludzie leczeni w tym ośrodku.
Kulminacją było ukamienowanie 3 lekarzy tego szpitala i kilku osób z personelu towarzyszącego. W odpowiedzi, prezydent Obama skierował korpus 3000 marines do Sierra Leonne. W stolicy ogłoszono 4 dniowy zakaz opuszczania mieszkań. Patrole wojskowe, pod pretekstem szukania chorych, aresztowały prowodyrów zamieszek.
Ostatnio prasa podała, że prezydent Obama wysyła kolejne 1000 marines na 6 miesięcy do Sierra Leonne. Jak wiemy z doświadczenia w Afganistanie, czy Iraku, te 6 miesięcy może przeciągnąć się do 10 lat. Obciąży te 6 miesięcy podatnika kolejnymi 750 000000 milionami dolarów. Ale co tam, FED jest doskonale przygotowany do druku nowych papierków. Ludność Sierra Leone należy do najuboższych w Afryce. PKB wynosi poniżej 500 dolarów. Nikt nie posiada żywności w domu na 4 dni. Powodowało to nowe zamieszki i zajścia. Podobnie byłoby w Polsce, ponieważ 95 % ludności miast posiada żywność na najwyżej dwa dni.
A tak naprawdę o co chodzi, oprócz siania paniki w USA? Sierra Leonne jest jednym z największych producentów diamentów. Dokładnie pokazuje to film ”
Krwawe Diamenty”. W Sierra Leone znajdują się także olbrzymie plantacje naturalnego kauczuku. Dodatkowo w szelfie odkryto olbrzymie pokłady ropy i gazu. Jest więc o co się bić.
Tą panikę nakazaną z góry rozsiewa także polskojęzyczna prasa. Jak wiadomo od 2009 roku, kiedy to podano do publicznej wiadomości poprzez niemieckiego generała wywiadu, Niemcy zostały zarejestrowane jako spółka akcyjna. Nikt nie wie, kto zasiada w Radzie Nadzorczej tej spółki. Praktycznie sprowadza się to do tego, że od 1949 roku do 2099 roku cała oświata i massmedia
„niemieckie” są pod kontrolą USA. Jak podał to natomiast Nasz Dziennik, prawie 100% prasy w Polsce jest kontrolowane przez Niemcy [z wyjątkiem 6 dzienników lokalnych]. W Niemczech nadal jest 58 000 żołnierzy USA i liczne placówki wywiadu. Stąd polskojęzyczne media straszą rzekomym wirusem Ebola.
Najwięcej zamieszania czyni Medycyna Praktyczna, strasząc PT Lekarzy przy pomocy użytecznych trolli. Jak udowodniono, głównym chlebodawcą tej reklamówki jest GSK, zainteresowany bezpośrednio sprawą tej rzekomej epidemii Ebola. Jak podała prasa zagraniczna, wyżej wymienione firmy zarobiły na szczepionkach odpowiednio: Pfizer w 2-12 roku 4 miliardy 100 milionów dolarow, GlaxoSmithKline 5 miliardów 260 milionów, Novartis 1 miliard 180 milionów, Merck oraz Sanofil łącznie 5 miliardów 270 milionów. Są to łącznie kwoty większe, aniżeli całoroczne wydatki Polski na służbę zdrowia. A to tylko te 5 firm zarobiło na jednym preparacie, wcale nie będącym lekiem. I to jest liczbowa miara ogłupiania społeczeństwa.
Nie mogłoby się to dokonać bez zaangażowania intelektualnych eunuchów, zatrudnianych na tzw. wyższych uczelniach. Proszę spojrzeć na tzw. ptasią grypę z 2007 r. Żadna uczelnia nie zaprotestowała przeciwko temu fałszerstwu. 2009 rok tzw. świńska, czy też meksykańska grypa. Znowu żadna uczelnia, żaden profesór uczelniany nie zaprotestował przeciwko temu fałszerstwu. Nie lepiej jest z tzw. uczonymi z politechnik. 2010 r - tzw. katastrofa smoleńska. Znowu żadna uczelnia nie zaprotestowała przeciwko fałszerstwom.
To jest ewidentny dowód braku tzw. elit w Polsce. Wszystko sprowadza się do turańszczyzny: „tisze jedziesz dalsze budiesz”. I tutaj widać to zniszczenie polskich elit najbardziej. Gensek Jaruzelski alias Wolski, alias Słuckin, wiedział doskonale co robi, rozdając 1320 nominacji profesorskich tylko w pierwszym roku stanu wojennego. Pomimo deklaracji różnych gremiów, że Polska jest krajem w ponad 90% katolickim, pozostaje to pustym sloganem. Katechizm kościoła katolickiego zna pojęcie grzechu strukturalnego. Grzechu ciężkiego, istniejącego od czasów Pana Jezusa. Doskonale wykłada to ks. prof. Edward Staniek. Jak widzimy to w życiu codziennym, przeważa u nas cywilizacja turańska, bizantyjska w wydaniu pruskim oraz chazarska - azjatycka. O grzechu lepiej nie wspominać. A jedynym sposobem walki z takim grzechem jest szukanie i głoszenie prawdy.
Brak takiej reakcji w ośrodkach akademickich mówi z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością o przynależności tych ludzi do wymienionych cywilizacji. W takiej sytuacji dalsze losy Narodu są niestety przekreślone. A tyle rozmaitych wydmuszek pisuje o konieczności walczenia o Polskę. Żaden natomiast nie angażuje się w protestowanie przeciwko kłamstwu. Każdy uważa się za uczciwego w tej sieci grzechu strukturalnego.
Dr Jerzy Jaśkowski SFMRM Kontakt do autora: jjaskow@wp.pl