niedziela, 15 kwietnia 2012


Siedem zgonów smoleńskich

Posted in ■ aktualności■ historia by Maciejewski Kazimierz on 15 Kwiecień 2012
Czy ci, którzy za dużo wiedzieli o tragedii smoleńskiej musieli zginąć?

Trudno bez szczegółowej wiedzy wyrokować, łatwiej stawiać tezy, ale obowiązkiem mediów jest informowanie, a nad zgonami osób związanych z katastrofą smoleńską wciąż w środkach masowego przekazu panuje grobowa cisza (grobowa par excellence). 10 kwietnia to nie tylko śmierć 96 osób z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele. To także śmierć siedmiu innych, których odejście owiane jest do dzisiaj tajemnicą.
Grzegorz Michniewicz
23 grudnia 2009 r. (czyli po ustaleniu wizyt w Smoleńsku przez Tuska i Putina) ginie Grzegorz Michniewicz, dyrektor generalny Kancelarii Premiera Tuska (z oficjalnej informacji wynika, że powiesił się na kablu od odkurzacza). Michniewicz podlegał Tomaszowi Arabskiemu. Zginął w dniu, kiedy do Polski po remoncie z szeregiem usterek powrócił Tu-154M. Ten sam, który kilka miesięcy później rozbił się pod Smoleńskiem. Śmierć Michniewicza zaskoczyła wszystkich, którzy go znali. Nikt nie widział w nim potencjalnego samobójcy. Dyrektor w Kancelarii Premiera Tuska jeszcze tuż przed mniemanym samobójstwem dzwonił do żony, umawiając się na następny dzień. Wysyłał SMS-y do znajomych. Śmierć Michniewicza w dużej mierze została przez media przemilczana.
Bp Mieczysław Cieślar
18 kwietnia 2010 r. w wypadku samochodowym ginie ewangelicki biskup Mieczysław Cieślar. Miał być następcą ks. Adama Pilcha, pełniącego obowiązki naczelnego kapelana ewangelickiego w Wojsku Polskim, który poniósł śmierć w Smoleńsku. Cieślar zajmował się w sposób ekspercki sprawami inwigilacji środowisk protestanckich przez Służbę Bezpieczeństwa PRL. Media sprawę śmierci Cieślara przemilczały.
Krzysztof Knyż
2 czerwca 2010 r. Krzysztof Knyż zmarł w Moskwie na sepsę (według oficjalnej wersji). Co ciekawe, zachodnia prasa pisała, że został zamordowany we własnym mieszkaniu. Był operatorem kamery “Faktów” TVN. Miał sfilmować podchodzenie do lądowania polskiego samolotu prezydenckiego na lotnisku w Smoleńsku. Według dostępnych informacji był jednym z pierwszych reporterów, któremu udało się znaleźć w miejscu wypadku, zanim rosyjskie siły specjalne zmusiły ich do opuszczenia terenu. Czy materiał, który sfilmował, był prawdziwą przyczyną śmierci Knyża? Na to pytanie media nie szukały odpowiedzi. TVN, dla którego zmarły operator pracował, podał jedynie krótką informację o śmierci operatora.
Prof. Marek Dulinicz
6 czerwca 2010 r. ginie w wypadku samochodowym prof. Marek Dulinicz, szef grupy archeologicznej, która niebawem miała wyjechać do Smoleńska i rozpocząć prace badawcze na terenie upadku Tu-154M. Dulinicz miał być inicjatorem tej ekspedycji. Aktywnie starał się o przyspieszenie wyjazdu. Do misji archeologicznej w Smoleńsku doszło dopiero pięć miesięcy po jego śmierci. Prace polskich archeologów prowadzone były na potrzeby rosyjskiej, a nie polskiej prokuratury, czyli każde znalezisko będące dowodem w śledztwie mającym ustalić przyczyny katastrofy, było od razu oddawane Rosjanom. Śmierci Dulinicza media “salonu” nie odnosiły w kontekście innych tajemniczych zgonów po katastrofie.
Siergiej Tretjakov
W czerwcu 2010 r. w Stanach Zjednoczonych ginie Siergiej Tretjakov, uciekinier z Rosji, były agent KGB, a potem Służby Wywiadu Zagranicznego (SVR), który w 2000 roku podjął współpracę z Amerykanami. Według dziennikarzy włoskiego tygodnika “L’Espresso”, o czym informowała “Nasza Polska” w zeszłym numerze, międzynarodowi obserwatorzy nie wierzą w naturalną śmierć byłego funkcjonariusza SVR, który miał umrzeć na zawał serca (swego czasu podano, iż zmarł, zachłysnąwszy się kawałkiem mięsa). Z dokumentów opublikowanych przez WikiLeaks wynika, że agent Tretjakow korespondował z szefem Stratforu, jednej z agend CIA. W korespondencji dokonał rekonstrukcji wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem. 12 dni po katastrofie konkludował: “Rosjanie mają takie plany (scenariusze), aby zabić innych zachodnich przywódców, które mogą być wykonane”. Tretjakov zwrócił przy tym uwagę, że złe stosunki między Władimirem Putinem a Lechem Kaczyńskim nie były tajemnicą. Sprawą zajęły się media zagraniczne, ale niestety polskie śmierć tę przemilczały.
Eugeniusz Wróbel
15 października 2010 r. w Zalewie Rybnickim znaleziono poćwiartowane zwłoki Eugeniusza Wróbla. Ta szósta smoleńska śmierć wydaje się najbardziej dramatyczna i pozostawiająca po sobie najwięcej pytań. Wróbel był wybitnym ekspertem zajmującym się m.in. sprawami stricte lotniczymi. W niektórych dziedzinach był uważany za największego specjalistę w Polsce. Zajmował się tematyką komputerowych systemów sterowania lotem samolotów, precyzyjną nawigacją satelitarną dla lotnictwa, przepisami i prawem lotniczym. Był wiceministrem transportu w rządzie PiS. Według ustaleń prokuratorskich został zabity i poćwiartowany przez własnego syna, który najpierw przyznał się do zbrodni, a następnie jej zaprzeczył. Syn błyskawicznie został uznany za niepoczytalnego i odizolowany poprzez poddanie obserwacji psychiatrycznej. Do śmierci Wróbla jego rodzina była uważana za wzorową. Nic nie wskazywało na chorobę psychiczna syna. Pokój, w którym miał dokonać zbrodni, nie zawierał żadnych śladów świadczących o ćwiartowaniu piłą. Trudno wyobrazić sobie szaleńca tnącego piłą własnego ojca, który następnie z pietyzmem doprowadza pokój do czystości. Minister Wróbel, ekspert komisji sejmowej badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej, zdążył wypowiedzieć wiele krytycznych opinii na temat upadku tupolewa.
Dariusz Szpineta
2 grudnia 2011 r., podczas urlopu w Indiach, w hotelowej łazience powiesił się lub został powieszony 39-letni Dariusz Szpineta, założyciel firmy Ad Astra Executive Charter, pilot, ekspert lotniczy, autor opracowania “Operacja »Kłamstwo smoleńskie«”, w którym poddał krytycznej analizie dokumentację lotu rządowego tupolewa do Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku. Dwa lata wcześniej ujawnił prokuraturze fakty korupcji w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego, gdzie za łapówki handlowano licencjami pilota. Wcześniej parokrotnie wypowiadał się w mediach w sprawie Smoleńska, wskazując, że lot Tu-154M był lotem wojskowym. Znajomi z 13-osobowej grupy, która pojechała do Indii, mówią, że przed śmiercią był w dobrym nastroju. Dariusz Szpineta był zawodowym pilotem i instruktorem pilotażu oraz wielkim miłośnikiem lotnictwa. Media przemilczały i tę śmierć…
Robert Wit Wyrostkiewicz • NASZA POLSKA
Artykuł ukazał się w najnowszym numerze “Naszej Polski” Nr 14 (857) z 3 kwietnia 2012 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz