Postępaki w służbie Świętego Spokoju – Stanisław Michalkiewicz
Aktualizacja: 2009-11-21 3:01 pm
Życie człowieka postępowego raczej usłane jest różami, ale wiadomo, że nie ma róży bez kolców. A z kolcami nigdy nic nie wiadomo; nie tylko potrafią kłuć znienacka, ale w dodatku – w takie miejsca, że trudno zachować się – jak mawiał Jan Kobuszewski – „z godnościom osobistom”. A taki właśnie casus pascudeus przytrafił się pani red. Halinie Bortnowskiej, przewodniczącej rady Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i działaczy stowarzyszenia „Otwarta Rzeczpospolita”, zwalczającego ksenofobię mniej wartościowego narodu tubylczego. Pokrywa się to zresztą z działalnością Helsińskiej Fundacji, która wygrała przetarg na usługi delatorskie na rzec z wiedeńskiej Agencji Praw Podstawowych, monitorującej mniej wartościowe narody europejskie pod kątem antysemityzmu, ksenofobii i homofobii. I wszystko pod każdym, a zwłaszcza finansowym względem wyglądało znakomicie, kiedy coś podkusiło zamieszkałą we Włoszech panią z fińskim paszportem do zaskarżenia państwa włoskiego z powodu krzyża wiszącego na ścianie sali publicznej szkoły. Trybunał w Strasburgu uznał, że „wieszanie krzyży w klasach to naruszenie prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami”.
Ciekawe dlaczego strasburski trybunał nie chce napiętnować zmuszania rodziców przekonanych o szkodliwości obowiązku szkolnego do posyłania własnych dzieci do szkół – ale nie o to w tej chwili chodzi, tylko o dysonans poznawczy, jaki orzeczenie strasburskiego trybunału wywołało u pani red. Haliny Bortnowskiej. Nie chodzi przy tym o nią osobiście, chociaż jest ona osobą reprezentatywną dla tzw. katolików postępowych, co to na różnych eleganckich sympozjonach ekumenicznie piją sobie z dzióbków, ale o ukazanie na jej przykładzie sposobu rozstrzygania rozterek między religią i postępem. Pani redaktor Bortnowska, rozważając w „Gazecie Wyborczej”(„Gdzie krzyże”) różne „za” i „przeciw”, dochodzi do konkluzji następującej: „Miałabym do zasugerowania jeszcze inny projekt: przenieść znaki do przestrzeni osobistej. Religia jest przecież sprawą osobistą (…). Czuję, że projekt jest odważny. Ale może odwagi potrzeba.”
Otóż pani red. Halina Bortnowska jak zwykle się myli. Projekt wcale nie jest „odważny”, tylko jak najbardziej konformistyczny, bo pod pozorem przełamującej różne stereotypy oryginalności usiłuje przeforsować postulat wyrażony w haśle „państwa neutralnego światopoglądowo”. Jest to sztandarowe hasło marksizmu kulturowego, narzucane obecnie europejskim narodom poprzez ustawodawstwo Unii Europejskiej. Jako postulat polityczny, jest ono oczywistym nonsensem, ponieważ podstawową funkcja każdego państwa jest ustanawianie praw. Ustanawiając prawa, państwo arbitralnie decyduje, jaka etyka obowiązuje na terenie publicznym, a ponieważ każda etyka zakotwiczona jest w konkretnym światopoglądzie, który dostarcza uzasadnienia dla etycznym norm i ich hierarchii, to narzucając konkretną etykę, jako podstawę systemu prawnego, państwo siłą rzeczy preferuje uzasadniający ją światopogląd, a zatem – nie jest „światopoglądowo neutralne” i być nie może. Dlatego hasło neutralności światopoglądowej państwa służy wyłącznie do rugowania z przestrzeni publicznej etyki chrześcijańskiej, jako podstawy systemu prawnego i narzucenia w tym charakterze zasady demokratycznej – to znaczy tego, co aktualnej większości wydaje się słuszne.
Jest to jednoczesne uderzenie w trzy fundamenty cywilizacji łacińskiej: w grecki stosunek do prawdy, w zasady rzymskiego prawa i w etykę chrześcijańską, uderzenie obliczone jeśli nie na zniszczenie cywilizacji łacińskiej, to przynajmniej – na jej bastardyzację. Dotychczas tego rodzaju operacje dokonywane były albo w imię socjalizmu, albo w imię ateizmu. Pani red. Halina Bortnowska próbuje robić to w imię chrześcijaństwa. Ale to oczywiście tylko pozór, bo swoją „odważną” propozycją rugowania „znaków” z przestrzeni publicznej do „osobistej” pokazuje, że służy bardzo popularnemu wśród postępaków bożkowi, któremu na imię Święty Spokój.
Stanisław Michalkiewicz
Felieton • „Nasz Dziennik” • 21 listopada 2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz