wtorek, 8 kwietnia 2014

Trzecia wojna światowa. Putin przekroczył Rubikon, dostanie swoją Norymbergę

Dodano: 07.04.2014 [22:51]
Trzecia wojna światowa. Putin przekroczył Rubikon, dostanie swoją Norymbergę - niezalezna.pl
foto: Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
Najwyższy czas zdjąć klapki z oczu i nazwać rzeczy po imieniu. Do tej pory mieliśmy opory, by nazwać Putina Hitlerem. (…) Uważaliśmy po prostu, że Putin Hitlerowi nie dorównuje, ponieważ jeszcze do marca 2014 r. zależało mu na tym, by Rosja zaliczała się do państw wspólnoty europejskiej. I to mimo wysadzenia w 1999 r. domów mieszkalnych w Rosji, mimo wojny w Czeczenii, tłumienia wolności swoich obywateli, mimo morderstwa na Litwinience dokonanego w samym sercu brytyjskiego imperium, mimo wojny przeciwko maleńkiej Gruzji w 2008 roku - pisze Jurij Felsztyński w „Gazecie Polskiej”.

Tylko że w marcu 2014 r. Putin przekroczył Rubikon. Sam się wykreślił ze społeczności europejskiej i międzynarodowej; pokazał, że korporacyjne interesy państwa schodzą na drugi plan, a na pierwszy wysuwają się interesy narodowe, a właściwie nacjonalistyczne i geopolityczne – współgrające z tym, jak Putin postrzega przyszłość Rosji. A w jego oczach Rosja jest nowym, dźwigającym się z ruin imperium. A tym, który wskrzesi to imperium, jest nie kto inny jak właśnie on: Władimir Putin.

Putin sam na Krymie

Putin jest człowiekiem nieodpowiedzialnym i słabo wyedukowanym, o prymitywnych zapatrywaniach. Kiepsko orientuje się w historii i nieprzypadkowo kanclerz Niemiec Angela Merkel (która własną historię zna znakomicie) stwierdziła, że „prezydent Rosji żyje w innym świecie”. Merkel nie chciała przez to powiedzieć, że Putin zwariował. Zauważyła jedynie, że używa on pojęć dziś już nieaktualnych – sięgających koncepcji dziewiętnastowiecznych i początku XX w., kiedy wszyscy myśleli w kategoriach podbojów terytorialnych i jednoczenia narodowego.

Rosja już toczyła wojnę na Krymie w latach 1853–1856 i tę wojnę przegrała. A Putin przemawia dziś do świata z pozycji siły – tak jak to w swoim czasie czynił Hitler. Tyle że Hitler miał oparcie w swoich sojusznikach – Włoszech i Japonii, a od sierpnia 1939 r. dodatkowo mógł liczyć na Stalina – a i tak koniec końców przegrał. Dziś Rosja, okupując Krym, popadła w absolutną izolację. Ani jeden kraj – od garstki państw afrykańskich abstrahując – nie udzielił jej poparcia. Nawet Chiny ograniczyły się do uprzejmej neutralności.

Analogia między Hitlerem, który w marcu 1938 r. najpierw wziął sobie Austrię, a we wrześniu Sudety, oraz Putinem okupującym w marcu 2014 r. Krym, jest tak oczywista, że porównania takie nie schodzą z nagłówków gazet. Mówią o tym nieustannie zarówno politycy, jak i inne osoby życia publicznego. Nawet Hillary Clinton porównała Putina do Hitlera. Jednak nie chodzi o to, czy Putin jest Hitlerem i czy idzie w jego ślady (jest i idzie). Pytanie brzmi: co w tej sytuacji można zrobić i czego my wszyscy, którzy znamy historię hitleryzmu, powinniśmy się spodziewać. Gdyby Hitler zatrzymał się w marcu czy wrześniu 1938 r., czy nawet w marcu 1939 r., po okupacji Czechosłowacji, przeszedłby do historii Niemiec jako wybitny mąż stanu i pozostałby w pamięci niemieckiego narodu jako führer, który zjednoczył etnicznych Niemców w granicach nowego niemieckiego imperium. Ale on na tym nie poprzestał, ponieważ uważał, że Niemców trzeba „ratować” i „jednoczyć” jak Europa długa i szeroka. I tak 1 września 1939 r. rozpoczął działania wojenne przeciwko Polsce, nie rozumiejąc, że rozpoczyna ciąg wydarzeń, które przejdą do historii jako II wojna światowa, i to szczerze nie chcąc i nie planując wielkiej wojny.

Putin też się nie zatrzyma. Tak jak Hitler – już zatrzymać się nie może. Dlatego że Rosjanie są „uciskani” nie tylko na Ukrainie. Nacjonalistyczne i imperialne dążenia dożywotniego prezydenta Federacji Rosyjskiej nie zatrzymają się na Krymie. Dlaczego „dożywotniego”? A dlatego, że zgodnie z nową rosyjską konstytucją Putin uzyskał prawo zasiadania na swoim fotelu aż do 2018 r., do następnych wyborów prezydenckich. Potem może znów startować, wygrać i dzierżyć urząd do 2024 r. (pod koniec tej kadencji osiągnie wiek, w którym umarł Stalin).

Kandydaci na nową Norymbergę

Widząc narzucające się analogie, znając historię II wojny światowej i patrząc wstecz na rok 1938, można zadać pytanie: co mogły i powinny uczynić wtedy kraje zachodniej demokracji? Rozpocząć wojnę przeciwko Hitlerowi w 1938 r.? Zawrzeć antyniemieckie, międzynarodowe porozumienie i izolować Niemcy, obkładając je wszelkimi możliwymi sankcjami? Przeczekać, nic nie robiąc w nadziei, że samo minie? Europa zdecydowała się wtedy na ten ostatni wariant: przeczekać. Półtora roku później, po poddaniu resztek Czechosłowacji, Europa i tak została wciągnięta w wojnę. Lecz wybór dany przez przywódcę III Rzeszy brzmiał: wygraj lub giń. Wiemy, kto wygrał tę wojnę, jak skończył Hitler, Niemcy i ich obywatele. Zakończyło się dewastacją kraju, porażką i procesami norymberskimi.

Myślę, że Norymberga Putina będzie przebiegała w Sewastopolu. Wszyscy oskarżeni (z wyjątkiem oczywiście tych, którzy popełnią samobójstwo) usłyszą wyroki. Chcę, żeby ci przyszli oskarżeni (przynajmniej niektórzy z nich) usłyszeli swoje imiona i nazwiska już teraz: to minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow, pełniący dziś przy Putinie funkcję Ribbentropa, powieszonego na mocy wyroku Trybunału Norymberskiego; to rosyjski minister obrony Rosji Siergiej Szojgu; to Wiaczesław Surkow,polityczny i ideologiczny autor projektu „Okupacja Ukrainy”; to były dyrektor FSB, obecnie sekretarz Rady Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew, odpowiedzialny za operacje siłowe i represyjne w wojnie z Ukrainą; to rosyjski faszysta Dmitrij Rogozin; to nacjonalistyczny pisarz Aleksander Prochanow; to dusiciel wolności rosyjskiej telewizji, dyrektor generalny Kanału Pierwszego telewizji państwowej FR Konstantin Ernst; to również ci, którzy ze względu na pełnioną służbę działają zakulisowo: generałowie KGB/FSBSiergiej i Wiktor Iwanowie [Siergiej jest szefem administracji prezydenta, drugim człowiekiem w kraju po Putinie. Wiktor – odpowiada za walkę z handlem narkotykami, czyli kontroluje dostawy wszystkich narkotyków do Rosji i innych krajów – przyp. tłum.] oraz Igor Sieczin.

Lista nazwisk musi być uzupełniona jeszcze o członków rosyjskiego parlamentu i Rady Federacji, którzy przypieczętowali wysłanie rosyjskich oddziałów na Ukrainę i aneksję Krymu.

Będziemy też pamiętali milczenie Anatolija Czubajsa, posłusznego niewolnika, który w niczym nie sprzeciwia się przełożonym; oraz wstydliwe oświadczenie, próbującego się usprawiedliwiać, Aleksandra Wołoszyna – jednego z twórców obecnego putinowskiego „pionu władzy”. Nie zapomnimy i o wiecznie lawirującym dziennikarzu Władimirze Poznierze, który w czasie Olimpiady w Soczi brylował w studiach zachodnich telewizji tak jak w latach 80., gdy wojska sowieckie weszły do Afganistanu. Wtedy bez cienia zażenowania tłumaczył w swoim ojczystym angielskim, że „tu chodzi o kontyngent ograniczony”, o „misję wyzwolicielską”. Jeszcze o nich wszystkich wspomnimy, ale to będzie później – kiedy już zwyciężymy.

Zwyciężymy w tej wojnie

W marcu 2014 r. demokratyczny świat stanął przed tym samym wyborem: zacząć wojnę z Putinem w 2014 r.? Zawiązać antyrosyjski międzynarodowy układ, by izolować Rosję i nakładać na nią wszelkie wyobrażalne sankcje? Przeczekać, nic nie robić i żywić nadzieję, że samo minie? Niestety, nie minie. Wyciągając wnioskiz historii Niemiec, prognozuję: wrzesień 2015 r. To będzie data początku III wojny światowej.

Zwyciężymy w tej wojnie, ponieważ Rosja nie jest w stanie prowadzić jej przeciwko całej ludzkości. W wyniku tej wojny nastąpi rozpad Federacji Rosyjskiej, w porównaniu z którym rozpad Związku Sowieckiego w 1991 r. będzie przypominał skromną próbę przed premierą. Jestem daleki od myśli, że Rosji wystarczy dziś sił wewnętrznych, by powstrzymać nadciągającą katastrofę. Ale chcę, żeby te słowa zdążyli przeczytać Rosjanie: Putin to agresor i podżegacz wojenny. Jesteście wciągani do światowej bratobójczej rzezi. Stajecie się ofiarami (oraz wspólnikami) rządzących w państwie przestępców, którzy przyszli z samego jądra KGB i przejęli władzę w waszym kraju. Ta wojna nie niesie wam korzyści, lecz hańbę, spustoszenie i śmierć. Ukraińcy udowodnili na Majdanie, że są gotowi umrzeć za swoją wolność. Czy wy jesteście gotowi umrzeć za imperialne ambicje Putina? To jest to, co czeka was w najbliższej przyszłości. Tak się bowiem składa, że w całej historii demokratyczny świat nigdy jeszcze nie przegrał walki. Z każdej bitwy wychodził zwycięsko. Więc jeżeli chcecie żyć – zmiećcie Putina!

Jurij Felsztyński, dr nauk historycznych
Boston
21 marca 2014 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz