piątek, 9 września 2011


STANISŁAW STABRO

Kłopot z tożsamością
[Aleksander Fiut, „Być (albo nie być) Środkowoeuropejczykiem”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1999.]

DL 2000, nr 4/5 (162/163)


Książka Aleksandra Fiuta „Być (albo nie być) Środkowoeuropejczykiem” swoją tematyką i sposobem ujęcia przez autora poszczególnych zagadnień doskonale wpisuje się w jakże żywą i współczesną problematykę odzyskiwania kulturowej tożsamości po roku 1989 nie tylko przez polską literaturę, ale i przez społeczeństwo. Publikację Fiuta można by również interpretować w szerszym kontekście żywej w polskiej literaturze i historiografii od drugiej połowy XVI wieku do czasów obecnych dyskusji na temat zalet i wad sarmatyzmu, pierwiastków rodzimości i obcości w kulturze narodowej, miejsca Polski w Europie, naszej przynależności do kultury śródziemnomorskiej, Wszystkie te problemy, tyle że w XX-wiecznym przebraniu, pojawiają się w tomie rozpraw krakowskiego autora. Książka ta ze względu na swoją problematykę może być także postrzegana jako jeden z głosów w sporze dotyczącym naszej tożsamości narodowej i kulturowej w sytuacji bliskiego, przynajmniej teoretycznie, przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Ów tom częściowo przeredagowanych przez autora dwunastu referatów naukowych, wygłaszanych na sesjach krajowych i zagranicznych w okresie 1985-1998, w zadziwiający sposób współbrzmi z bieżącymi i szczególnie ostatnio przez ogólną sytuację uaktualnionymi problemami politycznymi ustrojowej transformacji. Jednakże samo pojęcie tożsamości, jak i problematyka z nim związana pojawiło się w historycznoliterackim dorobku Aleksandra Fiuta o wiele wcześniej, bo już w „Dowodzie tożsamości. Prozie Wilhelma Macha” (1976), następnie w „Momencie wiecznym. O poezji Czesława Miłosza” (1987), przede wszystkim w rozdziale „Gra o tożsamość”. Wydane w 1995 roku „Pytanie o tożsamość”, zawierające teksty dotyczące twórczości, między innymi, Andrzeja Bobkowskiego, Witolda Gombrowicza, Tadeusza Nowakowskiego, Mariana Pankowskiego, Tadeusza Konwickiego, Edwarda Redlińskiego, Czesława Miłosza, Aleksandra Wata, Zbigniewa Herberta, Tadeusza Różewicza było kontynuacją wcześniejszych zainteresowań badacza. „Być (albo nie być) Środkowoeuropejczykiem” stanowi, jako to podkreśla we wstępie sam autor, „drugie skrzydło, którego skrzydłem pierwszym” była książka poprzednia. Według krytyka teksty z obu książek mają się nawzajem dopełniać, a problem tożsamości ma ujawniać coraz to inne sensy i znaczenia.

„Czymże jednak jest tożsamość i jak ją rozumieć?” - pytał Fiut w „Pytaniu o tożsamość”. „Daremne (...) byłyby próby sformułowania jednoznacznej definicji tego pojęcia. Stało się ono (...) wielce rozciągliwe, a spór o jego sens i zakres nie został w zadowalający sposób rozstrzygnięty. (...) Bliższe sami rozważania z (...) pogranicza literatury, socjologii, antropologii i psychologii społecznej niż jałowe a modne postmodernistyczne dywagacje o rozpadzie podmiotu” - odpowiadał sam sobie. Najnowsza książka Aleksandra Fiuta jest ponowną próba odpowiedzi na to pytanie w kontekście analizy i interpretacji twórczości, między innymi, Stanisława Ignacego Witkiewicza, Witolda Gombrowicza, Czesława Miłosza, Antoniego Słonimskiego, Konstandinosa Kawafisa, Zbigniewa Herberta, Mirona Białoszewskiego, Kazimierza Brandysa, Tadeusza Konwickiego, Jerzego Krzysztonia, Stefana Chwina, Manueli Gretkowskiej, Olgi Tokarczuk, Andrzeja Stasiuka... Unikając wyłącznie polonocentrycznej perspektywy, Fiut w podobny sposób analizuje i interpretuje dorobek Milana Kundery, Josifa Brodskiego i Danilo Kiša. Podnosi to bardzo wartość dzieła, pozbawionego w ten sposób piętna mimowiednego nawet prowincjonalizmu.

Opracowanie Fiuta jest, w konsekwencji próbą naszkicowania duchowego portretu „Środkowoeuropejczyka” w oparciu o zespół cech psychicznych i miejsc urodzenia poszczególnych bohaterów książki. Autor rozważa stosunek pisarzy polskich, rosyjskich, czeskich, serbskich do kultury, tradycji i dziedzictwa duchowego Zachodniej Europy, zarówno w aspekcie pozytywnym, jak i negatywnym. Bardzo interesująco analizuje konteksty historyczne, socjologiczne (i te dalsze i te bardziej współczesne) dokonywanych przez pisarzy wyborów. Zadaje pytanie o szczególne wartości, które możemy, jako Środkowoeuropejczycy wnieść w wianie Europie: uwrażliwienie na moralny aspekt literatury, sztuki, polityki, świadomość granic pomiędzy dobrem i złem, prawdą i kłamstwem, zaświadczone w tej części kontynentu życiem wielu pisarzy oraz ich okrutnym, biograficznym i historycznym doświadczeniem, szczęśliwie przez autora nie idealizowanym, ani nadmiernie nie dowartościowywanym. Z drugiej strony Aleksander Fiut wielokrotnie zastanawia się na kartach swojej książki, czy pytanie o nasze „wchodzenie do Europy” jest zasadne. A może nigdy jej nie opuściliśmy?

Oryginalnością wniosków i krytyczno-literackiego spojrzenia wyróżniają się szczególnie rozdziały: tytułowy oraz „Dwa spojrzenia na antyk”, „Socjalizm realny – co to za zwierz?”, „Stan osaczenia. O prozie stanu wojennego”, „Pomiędzy. O Josifie Brodskim”, „Postmodernizm à la polonaise”. Całość książki została dodatkowo podzielona na większe fragmenty, których tytuły odpowiadają poszczególnym kręgom tematycznym, będącym przedmiotem szczególnego zainteresowania autora: „Ani „Zachód”, ani „Wschód”„, „W cieniu totalitaryzmu”, „Pogranicza”, „Epilog czy prolog”. Wspomniany już tutaj rozdział tytułowy jest próbą uporządkowania pewnych kategorii stricte metodologicznych. Autor referuje najważniejsze wątki myślowe w dotychczasowej dyskusji na temat samego pojęcia „Europy Środkowej”, podkreślając przy okazji merytoryczną iluzoryczność tego rodzaju określenia. Według Fiuta termin ów pojawił się przede wszystkim pod piórem dysydentów i emigrantów z tej części kontynentu, nabierając przede wszystkim znaczenia politycznego. W jego ramach podkreślano trwałość związków z kulturowym i cywilizacyjnym dziedzictwem Europy Zachodniej, czasem z pominięciem Niemiec i Austrii oraz Rosji wyłączanej z tego rodzaju wspólnoty. Kolejnym elementem było poszukiwanie w ramach kulturowego paradygmatu cech wspólnych w myśleniu i postawach mieszkańców tego regionu z równoczesnym braniem w nawias przez pisarzy cech odróżniających. Trzecia część definicji to idealizowanie istniejących kiedyś na tym terenie państw wielonarodowych i wielokulturowych, a więc wprowadzanie kategorii utopii retrospektywnej, tak ulubionej przez literaturę, opisującą dzieje Wielkiego Księstwa Litewskiego i monarchii austro-węgierskiej (Cekanii). Przytacza zatem Fiut teksty, tezy i argumenty poszczególnych obrońców i demaskatorów owego mitu: Josefa Kroutvora, Czesława Miłosza, György Konrada, Tomasza Łubieńskiego, Bohdana Cywińskiego. Z kręgu refleksji zachodniej przypomniane zostały, mniej czy bardziej wątpiące, poświęcone tej tematyce głosy Timothy'ego Gartona Asha („Czy Europa Środkowa istnieje?”), Hansa Magnusa Enzensbergera, Edgara Morina z jego koncepcją „dialogowości” i „wiru”, Jean Marie Domenacha z ideą „samoprzekształcania się” („Europa: wyzwanie dla kultury”). Według Fiuta tematami odróżniającymi literaturę Środkowej Europy od innych literatur europejskich były: nie akceptowana peryferyjność, poczucie ruchomości granic, problematyczna tożsamość. Ale zarówno te tematy, jak i związane z nimi wartości zostały zagrożone homogenizacją uprawianą najpierw przez system autorytarny, a później, po „Jesieni Ludów” 1989 roku, przez kulturę masową odwołującą się do amerykańskich wzorców. Niebezpieczeństwem okazała się także globalna, kulturowa unifikacja, utrata tożsamości poszczególnych narodów w wielu aspektach ekonomicznych i psychologii zbiorowej, ideologia zachodnioeuropejskich spadkobierców dziedzictwa Trzeciego Świata oraz wpływowych przedstawicieli postmodernizmu (Fiut szczegółowo relacjonuje tezy słynnej książki Alaina Finkielkrauta „Porażka myślenia”). Według Fiuta właściwości, obiecujące literaturze środkowoeuropejskiej szansę na uniwersalność okazały się anachroniczne: „Pojęcia peryferii, granicy i tożsamości milcząco zakładały porządek, rozróżnienie i hierarchię, a to właśnie one zostały unicestwione wraz z zakwestionowaniem samej idei Europy Środkowej. Śmiertelny cios zadała tej idei wojna w byłej Jugosławii”. Jakie jest zatem wyjście z tak zagmatwanej kulturowo i politycznie sytuacji?

Według autora książki należy przywrócić literaturze Środkowej Europy oraz tworzącemu ją typowi intelektualisty tradycyjną wysoką rangę, a wraz z nią ocalić odmienne w stosunku do zachodniego spojrzenie na własny kraj, kontynent i cywilizację w skali globu. Ale ani ten intelektualista, ani ta literatura nie powinny niewolniczo kopiować Zachodu, jak również, z drugiej strony, grzęznąć w koleinach prowincjonalizmu, regionalizmu i zaściankowości. Środkowoeuropejski twórca nie może wszak żywić żadnych resentymentów wobec kultury śródziemnomorskiej. Musi dążyć do równouprawnienia kultur małych społeczności, grup etnicznych i religijnych, do przywracania hierarchii wartości i aksjologicznego ładu. Kultura winna być dla niego przenikaniem się i wzbogacaniem odmiennych wzorów, dialogiem ponad historycznym czasem i przypisanym intelektualiście miejscem. Dla mieszkańca tej części kontynentu, w odróżnieniu od „homo ludens” kultury zachodniej, kultura pozostaje nadal czymś śmiertelnie (w przenośni i dosłownie) poważnym. Zbyt wielką zapłacił za nią cenę, aby nie żywić wobec niej szacunku z przymieszką dystansu i ironii. Na skłonność do rozróżnień, wartościowania, połączoną ze sceptycznym stosunkiem do autorytetów i ostatecznych rozstrzygnięć. Alternatywą dla tak sformułowanego, utopijnego projektu mogłaby być środkowoeuropejska literatura, opisująca na swoim terenie proces, który zdążył już ogarnąć zachodnią połać kontynentu. Polega on, między innymi, na erozji dotychczasowych, wydawałoby się odwiecznych praw i norm zachowań, na powstawaniu w społeczeństwach postindustrialnych nowego modelu kultury charakteryzującego się ahistoryzmem, eklektyczną synchronią, aktualizowanymi nieustannie przez media pseudowartościami. Polimorficzne kulturowo, etniczne społeczeństwo przeradza się w zróżnicowane rasowo. Towarzyszy temu, niekiedy, wzrost nacjonalizmów. Ale literatura może też przeciwdziałać ksenofobii, sprzyjać wzajemnemu poznaniu się narodów, ciążących przez wieki ku Wiedniowi, Paryżowi, Rzymowi... We współczesnym sporze o kształt i oblicze duchowe Europy Aleksander Fiut opowiada się po stronie „Europy Ojczyzn”, zróżnicowanych duchowo, proponujących definicję tożsamości, zawierającej przywiązanie do konkretnego miejsca na ziemi, życzliwe zainteresowanie obcością i innością poszanowanie cudzej wolności i związanych z nią wyborów, a także opcję na rzecz wyraźnie określonej hierarchii wartości oraz suwerennego samookreślenia. Zniknięcie totalitarnego Lewiatana nie unieważniło, według Fiuta, większości problemów, związanych z podstawowym, zaiste hamletycznym, pytaniem zadanym przez autora. W jaki sposób powstawał ów stop pierwiastków obcych i rodzimych? Jaki wpływ miał nań komunizm jako system polityczny i sposób myślenia? Na czym polega istota europejskości? Jak Europa Zachodnia postrzegana jest przez Europę Środkową i odwrotnie? Według Aleksandra Fiuta polska literatura była dotychczas raczej symptomem dokonujących się zmian, niż ich animatorem, lub, kiedy to potrzebne, wątpiącym świadkiem.

Pozostałe partie książki są egzemplifikacją wyeksponowanej powyżej problematyki. I tak w części zatytułowanej ambiwalentnie „Ani »Zachód« ani »Wschód«” spośród najciekawszych stwierdzeń Fiuta należy odnotować te dotyczące poczucia pozorności i nieautentyczności środkowoeuropejskiego życia oraz kompleksu niższości wobec Europy, żywionych przez Witkacego i Gombrowicza. Obydwaj przedstawiali tradycję kulturową i literacką jako nieledwie muzeum zużytych form pozbawionych znaczenia hierarchii, w dodatku dowolnie komponowanych, co zbliża ich do postmodernizmu. Stanęli przecież, według Fiuta, w procesie historycznych przekształceń cywilizacji tej części kontynentu na progu modernizmu. Pisząc o Miłoszu autor przytacza fragment „Dziennika” Gombrowicza, mówiący, iż Miłosz nie tylko pragnął w imię kultury Zachodu potępić Wschód, ale także narzucić Zachodowi własne odrębne przeżycie i wiedzę na temat Środkowej Europy. Według Gombrowicza Zachód żył wizją „człowieka odosobnionego i absolutnych wartości”, gdy tymczasem pisarze ze Wschodniej Europy byli przekonani, że po klęsce filozofii indywidualistycznej nastąpi zmierzch filozofii kolektywnej, co się do końca na przykładzie obecnej Polski nie sprawdziło. Miłosz jako pisarz środkowoeuropejski nie chciał się określać wyłącznie poprzez pryzmat sporu z Zachodem. Szczególnie w „Rodzinnej Europie” podjął próbę opisania innych, konstytutywnych składników europejskośrodkowej tożsamości. Według Fiuta i Miłosz i Gombrowicz byli równocześnie w jakiejś mierze i „wschodni” i „zachodni”, łącząc w swojej twórczości cechy mieszane. Szczególnie Gombrowicz podważał zasadność opozycji Wschód-Zachód jako podstawowej dla opisu swoistości tego co polskie, lub środkowoeuropejskie. Pisał raczej o „sytuacji pośredniej”, o Polsce jako częściowej „karykaturze Wschodu i Zachodu”. Rodzima nieokreśloność była dlań orężem walki z Zachodem w przeciwieństwie do Miłosza, uwalniającego się od owej nieokreśloności i czującego się na przykład, w kulturze francuskiej, jak w domu, gdzie wygnaniec odnajduje swoje miejsce. Wszak indywidualnym losem odnawia odwieczne topoi. Punktem oparcia dla Miłosza i Gombrowicza w ich pojedynku z Zachodem stały się ziemia rodzinna, kultura narodowa i środowisko społeczne obydwóch pisarzy. Należeli oni do formacji szlacheckiej, zachowującej dystans w stosunku do kultury Zachodu, ale bardzo dobrze znającej jego dziedzictwo i współczesne osiągnięcia. Miłosz i Gombrowicz traktowali kulturę europejską tak jakby przychodzili do niej z zewnątrz, a przecież byli w niej mocno zakorzenieni. Byli jej cząstką. Dla Gombrowicza wartość Europy tkwiła w sile tworzących ją poszczególnych kultur narodowych, Miłoszowi ukształtowanemu przez Kresy bliższa była idea „małych ojczyzn”. Tym bardziej, że poeta w młodości doświadczył na własnej skórze zabójczej siły różnych nacjonalizmów, w tym także polskiego. Dla obydwóch pisarzy tożsamość kulturowa, narodowa i indywidualna nie były czymś gotowym, lecz nieustającym zadaniem do wykonania.

Już tylko z braku miejsca trudno tu dokładnie zreferować pozostałe tezy Aleksandra Fiuta. Stawia on szereg ciekawych hipotez, nie tylko na temat związków polskiej literatury i kultury z Zachodem, wieńcząc je zresztą nader trafnymi konkluzjami. W szkicu o Antonim Słonimskim, na przykład, analizuje autor klęskę określonego modelu środkowoeuropejskiego, pacyfistycznego liberalizmu, wierzącego w pomyślny rozwój globalnej cywilizacji. Cios tym złudzeniom zadały dwie wojny światowe, Holocaust, lokalne konflikty i przyrodzone zło natury ludzkiej. W znakomitym tekście, porównującym poetykę Kawafisa i Herberta, unaocznia Fiut różnice pomiędzy bezgraniczną wiarą greckiego poety w kulturowe dziedzictwo i symbole Zachodu, a zachwianą wiarą polskiego pisarza, wiedzącego już o tym, że aby kod ten przez wieki pozostał żywy, nieustannie odnawiany być musi za cenę cierpienia poszczególnych jednostek i pokoleń, przemijających w cieniu morderczej środkowoeuropejskiej historii. W „Strategiach podróżnych”, dotyczących twórczości Białoszewskiego, autor książki analizuje sposoby, dzięki którym poeta na swój sposób próbuje unieważnić problematykę konfrontacji mieszkańca Środkowej Europy z rzeczywistością materialną i duchową jej zachodniej połaci oraz Stanów Zjednoczonych. W „Obmapywaniu Europy. AAAmeryce” Białoszewski rezygnował z patosu na rzecz strategii „ostentacyjnego pominięcia” oraz „erudycji mimochodem”, likwidując ów problem obcości i przekreślając status Herbertowego „barbarzyńcy w ogrodzie”. Pisarz i w Europie i w Ameryce czuje się po prostu „u siebie”. Fiut porównuje tę postawę z co najmniej ambiwalentnym stosunkiem do USA Konwickiego i Kijowskiego. Podobna problematyka obcości, swojskości, nacechowanego resentymentem stosunku do Zachodu (to jeden z podstawowych elementów autoportretu „środkowoeuropejczyka”) pojawia się w, dokładnie analizowanych przez Fiuta, „Nierzeczywistości” Brandysa, „Małej Apokalipsie” Konwickiego, „Obłędzie” Krzysztonia. W utworach tych opisy narodowej megalomanii, mitów, samouwielbienia, obrzydliwości codziennej egzystencji, dewiacji narodowego charakteru zderzają się z wychodzącymi na jaw kompleksami wobec Zachodu. Według autora książki Polak spoglądał najczęściej na Zachód „okiem zdradzonego kochanka” (Bobkowski, Nowakowski, Dygat), „barbarzyńcy w ogrodzie” (Różewicz, Herbert, Andrzejewski, Mrozek, Brycht), „więźnia totalitarnego systemu” (Borowski, Herling-Grudziński). Każda z tych wizji akcentowała nieco inny element obrazu Zachodu: moralną erozję, kulturową dekadencję, schyłek demokracji, a wszystkie trzy zbudowane zostały ze schematów i uproszczeń. Ale ofiarą podobnych strategii pada także polska rzeczywistość opisana w prozie stanu wojennego. „Stan osaczenia” Aleksandra Fiuta to jeden z najlepszych tekstów na ten temat bezlitośnie punktujący zdeformowaną wizję świata i fałsz „świata przedstawionego” w utworach (tu trzeba przyjąć różne punkty widzenia) na przykład Nowakowskiego i Andermana (zderzenie mitologii pozytywnej z mitologią negatywną), Rymkiewicza, Bocheńskiego, Szczypiorskiego. Oprócz demaskatorskich opowiadań Andermana, środkowoeuropejska i polska tożsamość, wyłaniająca się z tych tekstów, charakteryzowała się czarno-białymi schematami politycznymi, społecznymi i militarnymi, nadmierną idealizacją inteligenckiej i robotniczej opozycji, a szerzej - całego społeczeństwa. Cechą tej tożsamości było również unikanie przyjmowania do wiadomości przez twórców i działaczy faktów historycznych i społecznych (wprowadzenie stanu wojennego było typowym konfliktem bratobójczym), które burzyłoby nader pozytywny obraz wspólnoty, nadmierne eksploatowanie symboli romantycznych, okupacyjnych oraz towarzyszącej im retoryki.

Jest rzeczą interesującą, że w literaturze naszych słowiańskich pobratymców proces samoidentyfikacji i budowania etnicznej, narodowej, kulturowej, indywidualnej tożsamości również odbywał się w ramach konfrontacji z przysłowiowym Zachodem, jak działo się to na przykład w omówionej przez Fiuta twórczości Milana Kundery. Język ciała i Eros przeciwstawione w niej zostały hipostazom ludzkiego umysłu. Ideologia okazała się uwodzicielką, kultura Zachodu została skrytykowana, a podstawowym paradygmatem narratora i twórcy stała się „gra z nicością”. Nie tak było w przypadku idealizującego Rosję Josifa Brodskiego, nabożnego piewcy słowa, literatury, kultury Zachodu. Fiut przypomina w swojej książce dzieje sławnego sporu rosyjskiego pisarza z Kunderą, wykluczającym Rosję z Europy i przestrzegającym ściśle podziału Wschód-Zachód. Jeszcze inaczej podszedł do tego zagadnienia Kiś, tworząc w swojej twórczości pojęcie środkowoeuropejskiej tożsamości, odwołującej się do mitu galicyjskiego, historii II wojny światowej, tematu „Zagłady”, totalitaryzmu w faszystowskim i komunistycznym wydaniu. Kiś, z pochodzenia Serb, którego twórczość zbliżona była pod pewnymi względami do utworów Brunona Schulza, również eksploatował motywy przemijania, śmierci, „czasu historii”, „czasu paleontologii”, „księgi”, „labiryntu”, „palimpsestu”. Były to zatem trzy różne strategie, przypominające niektóre ujęcia tego samego tematu w polskiej prozie.

Ostatni rozdział książki Aleksandra Fiuta poświęcony został zagadnieniom postmodernizmu à la polonaise. Stanowi on logiczną klamrę, zamykającą całość rozważań autora. Istotnie, ze względu na mimo wszystko pewną niejasność kryteriów samego postmodernizmu, mały stopień jego adekwatności do polskich warunków i tej fazy kulturowej transformacji, w której się obecnie znajdujemy, nie wiadomo tak naprawdę, czy dzieła Gretkowskiej, Tokarczuk, Chwina, Stasiuka i Pilcha są epilogiem, czy prologiem. Czy wygasa w nich na naszych oczach pewna formułą kulturowej tożsamości, czy też otwierają one nową epokę. Według Fiuta „dopiero w 1989 roku skończyło się - przynajmniej w literaturze - dziewiętnaste stulecie”. Upadła wraz z nim wiara w tradycyjne paradygmaty literatury, w jej kreacyjne potencje, moc politycznego i moralnego oddziaływania. „Wielkie narracje” oraz autorytety ustąpić musiały kulturze masowej, autorytaryzm - paroksyzmom rodzącej się demokracji. Towarzyszyło tym procesom załamywanie się dotychczasowej hierarchii, wzorów systemów pojęć. Postmodernizm mógłby więc stać się językiem tej nowej epoki, lub równie nową formułą i formą tożsamości, odwołującą się do komunikacyjnej rzeczywistości globalnej wioski. Trudno jednakże autorowi „Być (albo nie być) Środkowoeuropejczykiem” rozstrzygnąć jednoznacznie ten problem. W rzetelnej, ważnej i świetnie zakomponowanej, koherentnej książce Aleksandra Fiuta więcej bowiem pytań, niż odpowiedzi. Wychodzi ona naprzeciw nie tylko filologicznym, ale i aktualnym społecznym rozterkom, przez co jej szczegółowe konstatacje, pomimo tego, że odnoszone przede wszystkim do literatury, nabierają dodatkowej wagi. Wszak Polska, przyjęta już do NATO, ale jeszcze nie stowarzyszona z Unią Europejską, staje się obecnie nowym „przedmurzem”. Po spóźnionym w naszym kraju, jak wszystko co przychodzi z mitycznego „Zachodu”, Tofflerowskim szoku przyszłości, kłopot z tożsamością, równa się kłopotowi z istnieniem. Nie tylko zresztą w tej części Europy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz