czwartek, 29 sierpnia 2013

Maltańskie odkrycia

Są starsze od Stonehenge i Wielkiej Piramidy. Ruiny w kształcie kobiety to wielka, tajemnicza zagadka archeologii

Są starsze od Stonehenge i Wielkiej Piramidy. Ruiny w kształcie kobiety to wielka, tajemnicza zagadka archeologii
Autor w jednej ze świątyń na Mlacie [fot: Przemysław Ciszak]
Na całej Malcie oraz na mniejszej, sąsiedniej Gozo archeolodzy odnaleźli w sumie 23 tajemnicze ruiny. Większość z nich z lotu ptaka przypomina kształtem krągłą kobietę. Czy 5 tysięcy lat temu na Malcie panował matriarchat? Dlaczego w niektórych świątyniach męski głos rozchodzi się echem, a kobiecy nie? Kto pozbawił bogiń głów i wreszcie, co stało się tym nie znającym wojen, idealnym społeczeństwemstarożytnych budowniczych?
Podróż na Maltę planowałem od jakichś dwóch lat. Z początku głównym celem miały być potężne twierdze joannitów i trzysta wież De Redina, czyli umocnienia i założenia obronne wyspy, będące świadectwem potęgi zakonu Kawalerów Maltańskich oraz legenda bohatera wojny z Imperium Osmańskim - wielkiego mistrza Jeana Parisota de La Valette.

Wszystko się zmieniło, kiedy przypadkiem usłyszałem o badaniach niemieckiego archeologa amatora Huberta Zeitlmaira nad neolitycznymi świątyniami na Malcie. Zaciekawienie zmieniło się fascynację, a fascynacja w pasję. Wiedziałem, że sprawa rycerzy świętego Jana nie będzie już jedynym tematem wyprawy.

Już samo to, że właściwą datę pochodzenia tych megalitycznych struktur archeolodzy określili dopiero w latach 20. XX wieku - podczas gdy skupiska świątyń odkryte zostały w połowie XIX wieku - zwróciło moją uwagę. To, co wykazały badania wykopaliskowe i analizy izotopem węgla C-14 zaszokowało samych badaczy, a mnie otworzyło oczy. Tak zwane świątynie z Malty to najstarsze, wolno stojące budowle zbudowane przez człowieka!
Jak się okazało świątyniami nazywane są umownie, bo czemu służyły naukowcom do dziś trudno jest jednoznacznie wyjaśnić. Dla jednych to kamienne, wielkie kalendarze, dla innych miejsca kultu, dla jeszcze innych obserwatoria astronomiczne, a są też tacy, którzy chcą w nich widzieć ślady po zaginionej cywilizacji Atlantów. Czym naprawdę są, wciąż pozostaje jednak zagadką, która nie dawała mi spokoju podczas podróży po tej wysuniętej najbardziej na południe wyspie Europy.

Gdy faraonowie sypiali w namiotach...Najstarsze budowle:
3600 p.n.e. Ggantija
(najstarsza świątynia, Malta)
2550 p.n.e. Wielka Piramida
(Egipt)
2500 p.n.e. Tarxien
(najmłodsza świątynia, Malta)
2300 p.n.e. Stonehenge
(Anglia)
2000 p.n.e. Pałac Knossos
(Grecja, Kreta)
600 p.n.e. Akropol
(Grecja, Ateny)
Na całej Malcie oraz na mniejszej, sąsiedniej Gozo archeolodzy odnaleźli w sumie 23 tajemnicze ruiny. Jednak dopiero w 1980 roku dwie z nich, należące do kompleksu Ggantija, zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wpis ten został rozszerzonyw 1992 roku o dodatkowe obiekty tego typu. Chociaż zbudowane z ociosanego wapienia globigerynowego lub twardszego, koralinowego, liczą nawet 5800 lat, świątynie pozostawały same sobie, powoli ulegając zapomnieniu i zniszczeniu.

Trudno to zrozumieć zwłaszcza, że świątynia Ggantija jest o wiele starsza od znacznie od niej popularniejszego kamiennego kręgu - Stonehenge, a także o ponad 1000 lat starsza od piramid - do niedawna uznawanych za najstarsze wolnostojące budowle zbudowane przez człowieka.

Fenomen powstania maltańskich zespołów megalitycznych stanowi do dziś sporą zagadkę, ponieważ na obu wyspach, Malcie i Gozo, istniały poprzednio (podobnie jak na innych wyspach zachodniej części Morza Śródziemnego) wyłącznie małe groby wycinane w skale.


W świątyni Hagar Qim archeolodzy znaleźli posążek Wenus z Malty, fot. Przemysław Ciszak
Ruiny maltańskich świątyń nawet teraz zachwycają rozmachem. Trudno opisać uczucie, jakie towarzyszy podczas przemierzania labiryntu prastarych korytarzy, w cieniu potężnych menhirów. Podziw potęguje fakt, że pierwotnie były jeszcze wyższe, niż ich sięgające sześciu metrów pozostałości. Potwierdziły to szczegółowe pomiary rozmiarów bloków skalnych, ważących niekiedy ponad 50 ton i wirtualne rekonstrukcje przygotowane przez zespół archeologów i architektów z Valetty.

W dodatku zbudowane zostały zanim jeszcze człowiek wynalazł narzędzia z metalu i koło! Nawet eksperci są zdumieni skalą konstrukcji i pionowo poustawianymi, średnio ponad 20-tonowymi głazami. Starożytni byli w stanie niezwykle dokładnie dopasować do siebie głazy. Dokładniej, niż jesteśmy w stanie zrobić to dzisiaj.
CZY MALTAŃCZYCY WYNALEŹLI TOCZĄCE SIĘ POJAZDY ŁOŻYSKOWE?
Na Malcie archeolodzy znaleźli kule o średnicy od 7 do 60 centymetrów. Zdaniem archeologów są one kluczem do rozwiązania tajemnicy budowli świątyń. Przez lata naukowcy głowili się, w jaki sposób starożytni mieszkańcy wyspy transportowali wielotonowe głazy na miejsca budowy megalitycznych świątyń. Badacze rozważali różne teorie. Według jednej z nich, robotnicy przesuwali je na wielkich kłodach drzew. Szybko jednak została ona obalona, gdyż Malta jest i w przeszłości była wyspą w bardzo niewielkim stopniu zalesioną. Najprawdopodobniej bloki skalne przesuwane były na zasadzie łożysk kulkowych. Według bardziej śmiałej teorii być może były one umieszczane w specjalnie w tym celu rzeźbionych koleinach. Są jednak też tacy, którzy twierdzą, że przodkowie Maltańczyków wynaleźli bardziej zaawansowane pojazdy, toczące się na kamiennych kulach.
Mieszkańcy Malty i Gozo zaczęli masowo budować imponujące, kamienne świątynie około 3500 roku przed Chrystusem. To właśnie mniej więcej wówczas powstało najwięcej świątyń, a także zostały przebudowane i powiększone starsze obiekty.
Nie tylko wiek, rozmiar czy ich liczba intryguje, ale również funkcja i położenie. Zwykle były one orientowane na południowy zachód. Z tego powodu wielu archeologów uważa, że monolityczni architekci budowali je tak, by w wybranych momentach roku światło słoneczne przenikało do nich w określony sposób. Można więc przypuszczać, że mieszkańcy Malty kilka tysięcy lat temu mieli już sporą wiedzę z dziedziny astronomii.


Świątynia Mnajdra. fot. Przemysław Ciszak


Tę hipotezę potwierdza choćby znajdująca się w południowo-zachodniej części wyspy świątynia Mnajdra. By do niej dotrzeć musiałem zjechać z głównych dróg i udać się w niezamieszkałą, spaloną słońcem i bardziej dziewiczą część wyspy. Trud dotarcia rekompensuje już sam widok, gdyż megalityczne ruiny znajdują się na jednym z najwyższych klifów Malty. Poza tym Manjdra to prawdziwy, niezwykle precyzyjny, astronomiczny kalendarz! Dokładnie w przesilenie letnie i tylko wtedy, promienie słoneczne przenikając przez otwory padają na centralny punkt ołtarza.
To na nim - pogrążonym przez resztę roku w ciemnościach kamiennym stole - kapłani składali krwawe ofiary ze zwierząt. Świadczyć o tym może duża liczba znalezionych tam zwierzęcych kości. Ten fakt wyznaczył kolejny punkt podroży. W kompleksie Tarxien, do którego dotarłem jeszcze tego samego dnia, na ołtarzu oprócz kości grupa badaczy odnalazła także długi nóż z krzemienia, który prawdopodobnie służył do zarzynania ofiarnych zwierząt przez kapłanów.

Świątynia jak mroczne łono
Niezwykle zaintrygował mnie także plan na jakim zostały wzniesione te budowle. Oglądane z lotu ptaka układają się w kształt kobiecej sylwetki. Każda świątynia ma półokrągłą fasadę, otoczoną przez dziedziniec. Przez potężne wejście wchodzi się do centralnej części, skąd przechodzi się do mniejszych, półokrągłych.
To centralne miejsce nazywane zostało Komnatą Wyroczni. Dzięki ocalałej niemal w nienaruszonym stanie, podziemnej świątyni Hal Saflieni, archeolodzy zaobserwowali wyjątkowe właściwości akustyczne tych budowli. Ich konstrukcja powodowała, że nawet szept z Komnaty Wyroczni słyszalny był w całym obiekcie.
WIELKIE HYPOGEA
O równości pierwotnych mieszkańców Malty mogą świadczyć sposoby ich pochówku. Wszyscy, bez względu na status społeczny, byli grzebani z jednakowym szacunkiem. Nikt nie był wyróżniany, a ciała zmarłych składane były w wykutych w skale grobowcach zwanych hypogeami. Początkowo były to niewielkie pomieszczenia, jednak w końcu większe grobowce przybrały postać złożonych katakumb. 

W końcu Maltańczycy zaczęli budować znacznie większe hypogea, przeznaczone na zbiorowe pochówki. Hal Saflieni to największy podziemny grobowiec. Mógł pomieścić nawet 7 tysięcy osób i był używany przez tysiąc lat. Hypogeum ma trzy poziomy i zajmuje powierzchnię 500 metrów kwadratowych. Szacuje się, że budowniczowie wydobyli spod ziemi ponad 2000 ton kamieni, by stworzyć piękną replikę naziemnych świątyń. 

Zobacz hypogeum Hal Saflieni:

Drugie co do wielkości to hypogeum w Xaghra, na Gozo, gdzie naturalna jaskinia została poszerzona. Archeolodzy nie natrafili na groby w żadnej ze świątyń ani w jej pobliżu. Hypogeum Hal Saflieni jest pod tym względem wyjątkiem, gdyż pełniło również funkcję sakralną dla żyjących.
O niezwykłej znajomość zasad akustyki i kunsztu inżynieryjnego może świadczyć jeszcze jedna zagadkowa właściwość Komnaty Wyroczni. Konstrukcja tej części świątyni sprawia, że tylko niski, męski głos niesie się daleko, a wysoki, kobiecy zanika. Naukowcy sugerują, że starożytni właściwie modulowanymi dźwiękami wprowadzali się w głęboki trans, którego być może symbolicznym przedstawieniem są reliefy, które zdobią ściany świątyń. Charakterystyczne motywy spiralne wyryte zostały z ogromną precyzją, za pomocą narzędzi z krzemienia i obsydianu i pomalowano ochrą.
POTĘŻNA KOMNATA WYROCZNI
Bardziej kontrowersyjna teoria zwolenników teorii starożytnych astronautów zakłada, że przez znajomość akustyki starożytni Maltańczycy zgłębili wiedzę modulowania dźwięku, tak by wpływać na materię przez zmianę jego częstotliwości. W myśl tej fantastycznej tezy Komnata Wyroczni pozwalała ujarzmić energię fal dźwiękowych, a starożytni budowniczowie użyli technologii dźwiękowych przy konstruowaniu megalitycznych świątyń na Malcie. W praktyce za pomocą dźwięku przenosili i obrabiali wielkie głazy.
Wszystkie maltańskie świątynie łączy jedno. Są nacechowane symboliką, która może sugerować, żeczczono w nich związaną z kultem płodności Wielką Boginię. Centralna część świątyń nasuwa skojarzenia z kobiecym łonem. To z niego, po ceremonii, ludzie wąskim korytarzem ponownie wychodzą na świat. Podobną symbolikę mają otoczone monumentalnymi portykami wejścia do tych tajemniczych świątyń. 


Wyznawcy Wielkiej Bogini
Według jednej z hipotez, lansowanej zwłaszcza przez amerykańską archeolog prof. Mariję Gimbutas, pozycja społeczna kobiet cywilizacji Maltańskiej była bardzo wysoka. Jej zdaniem rozpowszechniony kult Wielkiej Matki, Bogini Płodności wskazuje, że Malta była pierwotną kolebką matriarchatu. To kobiety rządziły wyspą, a potwierdzać to mają figurki i posągi bogiń o pełnych piersiach i krągłych biodrach odnalezione w świątyniach - twierdzi badaczka.
Maltańskie Roswell


W 2008 r. rozmieszczone od siebie w odległości 5 minut marszu świątynie
Hagar Qim i Mnajdra osłonięte zostały lekką konstrukcją. Ekrany w postaci rozpiętych żagli mają osłonić świątynie przed niszczącą siłą natury. Białe konstrukcje na pustkowiu przypominają z daleka laboratoria w Roswell.
W Tarxien zachował się fragment olbrzymiego posągu. - Chociaż pozostała tylko jego dolna część – od stóp do pasa, możemy domyślać się, że figura miała mniej więcej 2,75 m wysokości. Plisowana spódnica do kolan osłaniająca sylwetkę o obfitych biodrach, wąskiej talii i drobnych stopach może świadczyć, że przedstawiała postać kobiety - pisał dr David Trump w książceMalta: An Archaeological Guide.

Z hypogeum Hal Saflieni z kolei pochodzi terakotowa rzeźba zwanaŚpiącą Boginią. Ta kilkunastocentymetrowa figurka z terakoty ma co najmniej 5 tysięcy lat. Takie imię otrzymała w 1902 roku, kiedy podczas budowy robotnicy przypadkiem natrafili na podziemną świątynię, a w jej wnętrzu na wiele cennych przedmiotów - w tym także posążek leżącej kobiety.

Czy faktycznie była wyobrażeniem Pramatki, czy może wizerunkiem Wielkiej Kapłanki pozostaje jednak w kwestii domysłów. Podobnie zresztą jak jeden z symboli Malty - Wenus z Hagar Qim - do dzisiaj działa na wyobraźnię archeologów i badaczy kultury monolitycznej oraz turystów podziwiających jej pełne kształty.

To jednak nie jedyna bezgłowa figurka znaleziona w świątyniach na Malcie. Te kamienne posążki to kolejna zagadka, która spowodowała, że temat neolitycznych świątyń stał się dla mnie czymś jeszcze bardziej fascynującym. Właściwie większość z nich nie ma cech płciowych, więc mogą być wizerunkami zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Nie mają też głów, w miejscu po nich pozostały jedynie specjalne bolce.

Prawdopodobnie główki wykonane zostały z drewna i - jak twierdzą archeolodzy - były ruchome, więc mogły być zdejmowane lub zakładane na korpus. W jakim celu, co miały przedstawiać i czemu służyć? Większość zniknęła bez śladu, a z nimi część układanki, która mogłaby przybliżyć odpowiedź na te pytania.


fot. Przemysław Ciszak

Bezpłciowe figurki wzbudzają pewne wątpliwości, co do teorii, że Malta była stolicą matriarchatu. Jest jednak coś jeszcze, co tu nie pasuje. Wiele zwolenniczek koncepcji prof. Marii Gimbutas pomija fakt, że obok kamiennych figurek znaleziono również liczne kamienne fallusy – różnej wielkości, pojedyncze, a nawet potrójne. Mogą one rzeczywiście wskazywać na kult płodności, ale wcale nie oznacza to, że na wyspie panował społeczny matriarchat.

Co ciekawe, chociaż nie ma jednoznacznego potwierdzenia tej feministycznej teorii, niektórym biurom turystycznym wcale to nie przeszkadza. Oferują specjalne wycieczki tylko dla kobiet, które biorą tam udział w ceremoniach ku czci Wielkiej Bogini.

Zaginiona Atlantyda odnaleziona?Pikanterii tematowi maltańskich świątyń dodają również teorie o zatopionej Atlantydzie. Wśród 23 ruin to kompleks świątynny Gebel Gol-Bahar wzbudził największe kontrowersje i burzę w międzynarodowej prasie, ponownie zwracając uwagę na tajemnicze budowle. Badania niemieckiego biznesmena i archeologa amatora Huberta Zeitlmaira miały potwierdzić istnienie legendarnej Atlantydy w basenie Morza Śródziemnego.

Na jego zlecenie dwóch nurków: Shaun Arrigo - reżyser filmów dokumentalnych i jego brat Kurt, prowadzili podwodne poszukiwania archeologiczne na północno-wschodnim wybrzeżu Malty. Na głębokości 15–20 metrów odkryli ślady, które mogą wskazywać, że na dnie morza przetrwały resztki kolejnego kompleksu świątyń.
Zdaniem Zeitlmaira projekt Malta Discovery ma wielkie znacznie zwłaszcza, że nikt dotąd nie prowadził badań pod wodą. Niemiecki archeolog amator postanowił udowodnić tezę maltańskiego archeologa dr. Josepha Ellula mówiącą o istnieniu zatopionych świątyniach wokół Malty.

Dr Ellul analizował otrzymane od porucznika brytyjskiego lotnictwa fotografie lotnicze z okresu II wojny światowej, z których mogłoby wynikać, że takich podwodnych budowli jest znacznie więcej. Nie ma znaczenia, czy wierzy się w hipotezy dotyczące odnalezienia śladu mitycznych Atlantów czy też nie. Odkrycie nowych świątyń na dnie morza wzbudza emocje. Gdyby teoria się potwierdziła mogłoby się okazać, że cywilizacja maltańska i stworzone przez nią świątynie są jeszcze starsze niż na dzień dzisiejszy sądzą historycy.
Idealne społeczeństwo?Zniknęli nagle, z nie wyjaśnionych przyczyn. Opuścili wyspę w poszukiwaniu bardziej przyjaznego klimatu? Zostali uprowadzeni, albo wymordowani przez najemników? A może zabił ich kataklizm, głód albo zaraza? Nie wiele wiadomo o tej cywilizacji, która pozostawiła po sobie wielkie, kamienne świątynie, posągi i dekorowane naczynia.


fot. Przemysław Ciszak
Z badań archeologicznych można się domyślać, że zajmowali się handlem wymiennym z mieszkańcami sąsiednich wysepek archipelagu maltańskiego, ale raczej nie utrzymywali kontaktów z przedstawicielami innych kultur.

Na niezamieszkałą, spaloną słońcem Maltę dotarli około 5200 roku p.n.e. w okresie nazywanym Jaskinią Mroku - od odkrytej na południu wyspy Ghar Dalam. Założyli pierwsze osady, uprawiali zboża, hodowali owce, kozy i świnie.

Kobiety maltańskie bardzo dbały o urodę. W ruinach świątyń znaleziona została biżuteria i zdobione guziki. Z badań archeologów wiadomo, że włosy upinały na wymyślne sposoby, ozdabiając je muszlami i kamieniami. W stroju również wyprzedzały swoją epokę stosowały plisy, skosy, fałdy i falbany.
Prawdopodobnie nie znali wojen, nie wytwarzali broni i nie budowali fortyfikacji. A przynajmniej nic takiego nie zachowało się do dziś. Zamiast mieczy zachowały się natomiast narzędzia rolnicze i niewielkie pozostałości domostw, wokół których archeolodzy odkryli kości zwierząt: bydła, owiec, kóz i świń oraz ślady świadczące o tym, że przodkowie Maltańczyków uprawiali zboża – pszenicę, soczewicę i jęczmień. Badacze nie odkryli grobów, które mogłyby świadczyć o szczególnej pozycji spoczywających w nich osób. Nie było więc królów ani przywódców?
ZAAWANSOWANA CYWILIZACJA, PODOBNA DO NASZEJ
Najstarsze świątynie i tak zwane tory sięgające morza zafascynowały również jednego z najsłynniejszych zwolenników paleoastronautyki, pisarza i publicysty Ericha von Dänikena. Autor koncepcji wpływu istot pozaziemskich na życie ludzi w czasach przedhistorycznych tak pisał o maltańskich budowlach:

Przed 10 000 lat ktoś zbudował w pobliżu Lixus port atlantycki i przed 10 000 lat komuś na Malcie były potrzebne z jakichś powodów rowki wyglądające jak tory. Oba te przedsięwzięcia wymagały planów, ich zaś sporządzenie jest z kolei uwarunkowane istnieniem pisma. Ale to nie wszystko. Konieczna jest też odpowiednia technika, o której świadczy obróbka ciosów koło Lixus (i gdzie indziej). Dalej: Trzeba wymierzyć i przewieźć wielkie ilości kamienia. Konieczna jest zatem znajomość geometrii i metod transportu. Megality - a były ich tysiące - obrabiano zapewne przy pomocy jakichś narzędzi. Wszystko to świadczy o istnieniu kierownictwa budowy - przynajmniej szef musiał wiedzieć, co się buduje i gdzie powinny się znaleźć poszczególne ciosy. Równanie jest banalne:
pismo + plany + geometria + metody pracy + narzędzia + organizacja transportu
= technika dorównująca naszej
    Zagadkowe, prehistoryczne torySen z oczu archeologom jak i zwolennikom teorii dänikenowskich spędzają jednak nie tylko świątynie, ale również znajdujące się na południowym zachodzie Malty i Gozo tajemnicze koleiny skalne. Według badań archeologicznych są tu prawdopodobnie od 10 tysięcy lat. Największe ich skupisko przez miejscowych nazwane jest czasem cart ruts - koleinami furmanki, albo żartobliwie Clapham Junction- nawiązując do najbardziej ruchliwej stacji kolejowej w Anglii. Równomiernie rozmieszczone koleiny mają rozstaw około 1,2 metra. Niektóre ciągną się setki metrów inne kilometrami, w niektórych przypadkach kończąc się na krawędzi nadmorskich klifów.

    To o nich pisał Erich von Daniken w książce Kosmiczne miasta w epoce kamiennejTurysta, znalazłszy się pierwszy raz w tej okolicy, może sobie pomyśleć, że są to stare torowiska, z których wymontowano szyny. Istotnie, pierwsza myśl o torach wydaje się mieć rację bytu. Przy dokładnym badaniu gruntu okazuje się, że tory na Malcie są jednak prehistoryczną zagadką. Okolica wygląda jak stacja rozrządowa. Tory to osobliwe - biegną dolinami, wspinają się na wzgórza, często kilka idzie obok siebie, potem zwężają się nagle do linii dwutorowej - wreszcie wchodzą w nader ryzykowny zakręt.

    Zobacz rozmieszczenie tajemniczych kolein na Malcie:


    Zwolennicy teorii starożytnych astronautów wierzą, że te koleiny są dowodem na to, że Malta była jednym z pierwszych terenów przemysłowych na Ziemi. Wyglądają tak, jakby były starożytnymi torami, po których przewożono ciężki sprzęt, jakiego dzisiaj używamy w kopalniach, na budowach, a nawet szynami zbudowanymi do przewozu rakiet lub statków kosmicznych na płytę startową.
    Bardziej konserwatywni archeolodzy widzą w nich raczej swojego rodzaju trasy komunikacyjne. Być może podążały nimi wozy, którymi transportowano z kamieniołomów bloki do budowy świątyń. Inni widzą w nich specjalne trakty wodne, nieznany kalendarz, starożytne pismo lub tajemnicze symbole kultu. Na temat torów jak i świątyń na Malcie istnieje mnóstwo spekulacji - ale wciąż jednak brak jednoznacznych wyjaśnień, co tylko zwiększa tajemniczą atrakcyjność tej małej śródziemnomorskiej wyspy.

    1 komentarz:

    1. bardzo dużo filmików na temat Malty,wspomnienia jak żywe i tekst ciekawy...

      OdpowiedzUsuń