czwartek, 16 lipca 2015

Stanisław Michalkiewicz....nietrudno się domyślić, że aferze podsłuchowej musi zostać położony kres

Jak pijak na odwyku

Felieton    tygodnik „Polska Niepodległa”    16 lipca 2015
Jak szybko zmieniają się etapy, a wraz z nimi – również etapowe mądrości! Jeszcze przed kilkoma tygodniami pani premierzycy Ewie Kopacz polecono zaordynować rządowi kurację przeczyszczającą, w następstwie której nie tylko zmienili się ministrowie, ale nawet Doradca Doskonały rządu naszego bantustanu w osobie pana Vincenta „Jacka” Rostowskiego, nie mówiąc już nawet o złamanej karierze pana marszałka Sikorskiego. Taka złamana kariera gorsza jest nawet od złamanego serca, albo innego członka ciała. Słowem – prawdziwe tragedie – chociaż z punktu widzenia posągowej pani Małgorzaty Kidawy-Błońskiej może to wyglądać całkiem inaczej. Czy zostałaby sejmowa marszalicą, gdyby nie afera podsłuchowa? A jakże! Wegetowałaby na posadzie rzecznika rządu, tłumacząc, że „to są na pewno jakieś kwoty, które wynikają z różnych takich działań” (to akurat było wyjaśnienie przyczyn braku 19 miliardów złotych, które gdzieś przepadły w związku z przejęciem przez rząd 130 mld złotych z OFE).
Ale nie o panią marszalicę tutaj chodzi, chociaż choćby na jej przykładzie widać, jak małą mądrością rządzony jest nasz nieszczęśliwy kraj – tylko o zmieniające się szybko etapy i przypisywane do nich mądrości. Oto jeszcze przed kilkoma tygodniami afera podsłuchowa stała się pretekstem dla kuracji przeczyszczającej w rządzie, tymczasem teraz okazało się, że żadnej afery podsłuchowej „nie ma”, podobnie jak wcześniej „nie było” afery hazardowej – a jeśli nawet to i owo w zagadkowy sposób przedostanie się do mediów, to najwyraźniej musiał paść rozkaz, że absolutnie w żadne takie rewelacje nie wierzymy, a każdego, kto by fałszywe pogłoski kolportował, dosięgnie surowa ręka sprawiedliwości ludowej. Skąd taka zmiana etapu i to na przestrzeni zaledwie kilku tygodni?
Co się w tym czasie stało – bo coś stać się przecież musiało i to ważnego, skoro nagle padł rozkaz, że w żadne podsłuchy nie wierzymy. Nie tylko nie wierzymy, ale nawet uważamy, że samo odsłuchiwanie podsłuchów jest niegodne dżentelmena. Taki w każdym razie pogląd przedstawił platformiany arbiter elegantiarum, czyli pan Rafał Grupiński, co to w poprzednich wcieleniach wygartywał z niejednego komina: i z KL-D i z Unii Wolności i ze Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, aż wreszcie, kiedy generał Czempiński odbył mnóstwo rozmów i bliskich spotkań III stopnia, w następstwie czego powstała Platforma Obywatelska, wylądował tam w charakterze autorytetu moralnego i arbitra wyznaczającego standardy elegancji. Otóż pan Grupiński skrytykował PiS, że na widok materiałów z podsłuchów reaguje, jak pijak na widok wódki. Tymczasem trzeba reagować inaczej – tak, jak na widok wódki reaguje pijak na odwyku.
Skoro tedy nawet pan Grupiński ćwierka z takiego klucza, to jużci – musiało stać się coś ważnego, a wiadomo, że ważne wydarzenia wyznaczają granice etapów i użyteczność związanych z nimi mądrości. Cóż zatem takiego się stało, że dzisiaj podsłuchana rozmowa Aleksandra Kwaśniewskiego i innych z Ryszardem Kaliszem o przekazanych mu przez generała Noska rewelacjach na temat korupcji w naszej niezwyciężonej armii nie tylko nie staje się pretekstem do kolejnej kuracji przeczyszczającej, w następstwie której spuszczony z wodą mógłby zostać wicepremier i minister obrony narodowej pan Tomasz Siemoniak, nie tylko nie budzi niczyjego zainteresowania, ale okazuje się całkowicie wyssana z palca, co w swoim pokajaniju podkreśla pokornie sam pan Ryszard Kalisz, jakby przeczuwając, że to dopiero początek tarzania w smole i pierzu? A tak właśnie może być, bo pan wicepremier Siemoniak okazał się człowiekiem „kryształowo uczciwym” - co zaświadcza sam pan minister Grzegorz Schetyna. Skoro kryształową uczciwość pana ministra Siemoniaka gwarantuje sam pan minister Schetyna, którego „źli ludzie” w rodzaju Grzegorza Brauna wiązali, a może nadal wiążą ze sławnym „układem wrocławskim”, no to któż ośmieli podnieść nieubłagany palec na pana ministra Siemoniaka? Nawet gdyby taki zuchwalec się znalazł, to władza ludowa nie tylko ten palec, ale i całą rękę prędzej czy później mu odrąbie.
Otóż warto zwrócić uwagę, że zarówno pan minister Schetyna, jak i pan minister Siemoniak, odbyli niedawno pielgrzymki ad limina do Waszyngtonu. Pan Schetyna przeszedł pomyślnie egzamin dojrzałości w Departamencie Stanu, gdzie poprawnie odpowiedział na wszystkie pytania i został na swoim stanowisku zatwierdzony, podobnie jak pan minister Siemoniak tyle, że on nie w Departamencie Stanu, tylko w Pentagonie. Znaczy, że obydwaj są pod ochroną Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego, a w tej sytuacji żadne podsłuchy zagrozić im nie mogą tym bardziej, że w związku z rozgrywką, jaką Stany Zjednoczone prowadzą z Rosją na terenie Ukrainy, odrzucane są już wszelkie pozory. Nowy gubernator Odessy Michał Saakaszwili, w poprzednim wcieleniu prezydent Gruzji, oficjalnie potwierdził, że USA będą wypłacały wynagrodzenia pracownikom odeskiej administracji, a policjanci z Kalifornii będą szkolili tamtejszych policjantów.
No to jakże w takiej sytuacji mielibyśmy wierzyć w jakieś korupcje z udziałem pana ministra Tomasza Siemoniaka, który nie dość, że jest „krystalicznie uczciwy”, to w dodatku zrobi wszystko, czego od niego zażądają? Pan Ryszard Kalisz swoje rewelacje wypowiadał co prawda jeszcze w roku 2013, kiedy światło nie było tak dokładnie oddzielone od ciemności jak obecnie i nie było jasne, czy pan minister Siemoniak nie jest przypadkiem w Stronnictwie Pruskim – ale jeśli nawet by i był, to teraz już jest po jasnej stronie Mocy i n’en parlons plus. A dlaczego n’en parlons plus? A również dlatego, że po międzynarodowej konferencji naukowej „Mosty”, jaka 18 czerwca odbyła się w Warszawie z udziałem nie tylko tubylczych ubeków starszej i nowszej generacji, ale również z udziałem ubeków izraelskich, cała soldateska zaoferowała swoje burgrabiowskie usługi Amerykanom, a ci, kierując się rekomendacją ubeków izraelskich ofertę przyjęli.
W tej sytuacji nietrudno się domyślić, że aferze podsłuchowej musi zostać położony kres, przynajmniej na razie, no a poza tym – że Platforma Obywatelska nie stoi na całkiem straconych pozycjach, bo tylko idiota stawia wszystko na jedna kartę, to znaczy – na jedną partię. Amerykanie, cokolwiek by o nich nie powiedzieć, żadnymi idiotami nie są, więc swoje łaski rozdzielą po równo – między PiS i Platformę Obywatelską, która wraz z PSL-em i panem Ryszardem Petru, to znaczy – profesorem Balcerowiczem, nadal może tworzyć koalicyjny rząd, z którym pan prezydent Duda będzie w kohabitacji.
Stanisław Michalkiewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz