sobota, 23 listopada 2013

Polemika z Maciejem Pawlickim w kwestii poradnika dla artysty. "Nie podważam tez tego niezwykle potrzebnego artykułu, ale nie wyczerpuje on zupełnie zagadnienia"

opublikowano: dzisiaj, 17:45

fot. sxc.hu
Przyjemnie jest polemizować z kimś kogo się ceni, lubi i szanuje. Maciej Pawlicki napisał poradnik dla artystów, ujmując w sposób sarkastyczny,  jak  łatwo wejść na szczyt w III RP. Wystarczy zawrzeć w swojej twórczości takie treści „żeby tradycyjni Polacy byli odrażający i plugawi, a wszyscy nosiciele postępu – wspaniali”. 

Do całości poradnika odsyłam, bo już więcej nie będę używał cytatów.

Nie podważam tez tego niezwykle potrzebnego artykułu, ale nie wyczerpuje on zupełnie zagadnienia. Tu nie tylko ma miejsce promowanie sprzyjających władzy artystów, dużo groźniejsza jest cenzura kneblująca niewygodnych.

A jeszcze gorsza jest w całej tej sytuacji bierna postawa największej partii opozycyjnej, PiS.

Bez wątpienia należy protestować, żeby nasze wspólne pieniądze szły na perfidną antypolską indoktrynację. Bo „najzabawniejsze” jest to, że to Polacy, często katolicy, płacą w abonamencie, akcyzie, vacie czy podatkach, by ich bezkarnie obrażano.

I to jest jasne.

Z drugiej strony, należy zauważyć, że tamta strona (kim oni są niech sobie każdy dopowie we własnym zakresie), zdaje sobie doskonale sprawę z siły sztuki. Zdaje sobie doskonale sprawę  jakie to ważne by artystów mieć po swojej stronie, szczególnie tych, którzy potrafią bezceremonialnie ośmieszać przeciwników ideologicznych.  A tym najbardziej użytecznym zapewne apanażowe eldorado.


Dużo groźniejszym procederem są inkwizycyjne zapędy w stosunku do tych, którzy w ramach demokracji wyrażają treści niezgodne z jedynie słuszną linią.

I tu zastosuje mało profesjonalny, ale w tym przypadku niezwykle użyteczny kwantyfikator indywidualny. Nie po to, aby się wyżalić, tylko po to by rzeczowo i autorytatywnie przedstawić problem.

W 2008 roku napisałem piosenkę „Platforma cię kocha”. Zwykłą satyryczną piosenką chciałem uczcić pierwszych na świecie polityków, którzy wyznali miłość społeczeństwu. Natychmiast dotknął mnie platformerski zamordyzm, stosowany do dziś nawet w stosunku do członków tej partii. Straciłem posadę dyrektora  w DK Praga, a co więcej stałem się banitą z etykietką „pisowca”.

Wystąpienie gdziekolwiek w Polsce mając taką opinię stało się niemożliwe. Żadne oferty, żadne telefony… Tym bardziej, że nie pomny nauczki, nie zastosowałem się do jakże pożytecznych wytycznych z poradnika Macieja Pawlickiego (może dlatego, że ich nie znałem), i w swoich utworach tematycznie brnąłem i brnąłem i brnę do dzisiaj.

Można tutaj dojść do wniosku, że jestem sam sobie winny i  niepotrzebnie zawracam ludziom głowę.

Ale zawracam, bo niestety postawa władzy, choć odrażająca jest racjonalna, natomiast to co robi w obliczu  tej niebywałej hucpy największa partia opozycyjna czyli PiS, jest kompletnie niezrozumiałe.

Wydawałoby się ewidentne, że w takiej sytuacji PiS będzie promować i wspierać artystów, którzy głoszą w tych nieprzychylnych warunkach, treści niezgodne z mętnym nurtem. Nic bardziej błędnego. PiS swoją nonszalancką  indolencją przykłada rękę do tego stanu rzeczy.

W tymże 2008 roku, zwróciłem się do prezesa „pisowskiej” telewizji, Andrzeja Urbańskiego, czy nie byłoby, możliwe, żebym „Platforma cię kocha” wykonał w kabaretonie w Opolu. Tym bardziej, że zaśpiewałem ją w programie „Teraz My”, panów Sekielskiego i Mrozowskiego.

Nie dało się. Chodziłem, rozmawiałem, kasetę z „TVN” przeglądano. Nie dało się. Nawet z Robertem Górskim rozmawiałem. Kabaretowa oficer polityczna Beata Harasimowicz nie wyraziła zgody i cały „nasz” zarząd telewizji nie był w stanie nic zrobić. Dyrektor I programu pani Dorota Macieja nawet nie znalazła czasu by mnie przyjąć.

Szanse na jakikolwiek występ, w miejscach gdzie rządzi Platforma albo w miejscach gdzie ktoś zwyczajnie boi się kłopotów, zrobiły się bliskie zeru. Przeważnie scenariusz był taki sam - O pan Rysio z kabaretu OT.TO, z piosenkami o lecie (bo mam ich sporo), bardzo chętnie. A potem zaraz przychodziła zima i znajdowało się tyle przyczyn, dla których jednak nie, że ocierało się to o śmieszność.

Olśniło mnie, że przecież jest parę miast, gdzie  PiS ma prezydenta. Ostrołęka, Radom, Siedlce, czy Wołomin.

Zwracałem się do bardzo poważnych osób z PiS, do posła Marka Suskiego, do posła Jacka Sasina, do Europosła Ryszarda Czarneckiego,  ostatnio do posła Adam Kwiatkowskiego.

Bez rezultatatu. Miłe rozmowy – Wie pan mam różne propozycję, występ kabaretowy, występ z zespołem z piosenkami zupełnie niepolitycznymi, mogę festyn poprowadzić – wdzięczyłem się, bo w moim fachu występy są konieczne. Inaczej się człowiek artystycznie degeneruje.

Oczywiście, proszę złożyć ofertę. I na tym koniec. Żadne przypominanie się nie skutkowało.

W Wołominie dostałem  szansę na krótki performens dwa lata temu. Podobało się, były plany co by tu jeszcze, i więcej pan Deszkiewicz nie odebrał ode mnie telefonu.

W jednym tylko miejscu, blisko Warszawy udało się nawiązać współpracę.

Oczywiście w tym samym czasie „znane i lubiane” z telewizji kabarety mogą w tych „pisowskich” miastach występować bez ograniczeń. Choćby na OSPA w Ostrołęce, znany ze świetnej parodii Lech Kaczyńskiego i prześmiewczej piosenki o Smoleńsku, kabaret „Pod Wydrwigroszem”.

Tak więc poradnik dla krajowego artysty, żeby było uczciwie powinien zostać rozszerzony, o punkt:
Pamiętaj: Polska jest krajem cenzury, zamordyzmu światopoglądowego, a największej partii opozycyjnej, to zupełnie  nie przeszkadza. Wybór należy do ciebie.

Jest jeszcze jedna czarna wizja, że ktoś tu się kompletnie na nie zna żartach.

Przyjemnie jest polemizować z kimś kogo się ceni, lubi i szanuje. Maciej Pawlicki napisał poradnik dla artystów, ujmując w sposób sarkastyczny,jakłatwo wejść na szczyt w III RP. Wystarczy zawrzeć w swojej twórczości takie treści „żeby tradycyjni Polacy byli odrażający i plugawi, a wszyscy nosiciele postępu – wspaniali.”.
Do całości poradnika odsyłam, bo już więcej nie będę używał cytatów.

Nie podważamtez tego niezwykle potrzebnego artykułu, ale nie wyczerpuje on zupełnie zagadnienia. Tu nie tylko ma miejscepromowanie sprzyjających władzy artystów, dużo groźniejsza jest cenzura kneblująca niewygodnych.
A jeszcze gorsza jest w całej tej sytuacji bierna postawa największej partii opozycyjnej, PiS.
Bez wątpienia należy protestować, żeby nasze wspólne pieniądze szły na perfidną antypolską indoktrynację. Bo „najzabawniejsze” jest to, że to Polacy, często katolicy, płacą w abonamencie, akcyzie, vacie czy podatkach, by ich bezkarnie obrażano.
I to jest jasne.
Z drugiej strony, należy zauważyć, że tamta strona (kim oni są niech sobie każdy dopowie we własnym zakresie), zdaje sobie doskonale sprawę z siły sztuki. Zdaje sobie doskonale sprawęjakie to ważne by artystów mieć po swojej stronie, szczególnie tych, którzy potrafią bezceremonialnie ośmieszać przeciwników ideologicznych.A tym najbardziej użytecznym zapewnie apanażowe eldorado.
Dużo groźniejszym procederem są inkwizycyjne zapędy w stosunku do tych, którzy w ramach demokracji wyrażają treści niezgodne z jedynie słuszną linią.
I tu zastosuje mało profesjonalny, ale w tym przypadku niezwykle użyteczny kwantyfikator indywidualny. Nie po to, aby się wyżalić, tylko po to by rzeczowo i autorytatywnie przedstawić problem.
W 2008 roku napisałem piosenkę „Platforma cię kocha”. Zwykłą satyryczną piosenkę Chciałem uczcić pierwszych na świecie polityków, którzy wyznali miłość społeczeństwu. Natychmiast dotknął mnie platformerski zamordyzm, stosowany do dziś nawet w stosunku do członków tej partii. Straciłem posadę dyrektoraw DK Praga, a co więcej stałem się banitą z etykietką „pisowca”.
Wystąpienie gdziekolwiek w Polsce mając taką opinię stało się niemożliwe.Żadne oferty, żadne telefony… Tym bardziej, że nie pomny nauczki, nie zastosowałem się do jakże pożytecznych wytycznych z poradnika Macieja Pawlickiego (może dlatego, że ich nie znałem), i w swoich utworach tematycznie brnąłem i brnąłem i brnę do dzisiaj.
Można tutaj dojść do wniosku, że jestem sam sobie winny iniepotrzebnie zawracam ludziom głowę.
Ale zawracam, bo niestety postawa władzy, choć odrażająca jest racjonalna, natomiast to co robi w obliczutej niebywałej hucpy największa partia opozycyjna czyli PiS, jest kompletnie niezrozumiałe.
Wydawałoby się ewidentne, że w takiej sytuacji PiS będzie promować i wspierać artystów, którzy głoszą w tych nieprzychylnych warunkach, treści niezgodne z mętnym nurtem. Nic bardziej błędnego. PiS swoją nonszalanckąindolencją przykłada rękę do tego stanu rzeczy.
W tymże 2008 roku, zwróciłem się do prezesa „pisowskiej” telewizji, Andrzeja Urbańskiego, czy nie byłoby, możliwe, żebym „Platforma cię kocha” wykonał w kabaretonie w Opolu. Tym bardziej, że zaśpiewałem ją w programie „Teraz My”, panów Sekielskiego i Mrozowskiego.
Nie dało się. Chodziłem, rozmawiałem, kasetę z „TVN” przeglądano. Nie dało się. Nawet z Robertem Górskim rozmawiałem. Kabaretowa oficer polityczna Beata Harasimowicz nie wyraziła zgody i cały „nasz” zarząd telewizji nie był w stanie nic zrobić. Dyrektor I programu pani Dorota Macieja nawet nie znalazła czasu by mnie przyjąć.
Szanse na jakikolwiek występ, w miejscach gdzie rządzi Platforma albo w miejscach gdzie ktoś zwyczajnie boi się kłopotów, zrobiły się bliskie zeru. Przeważnie scenariusz był taki sam - O pan Rysio z kabaretu OT.TO, z piosenkami o lecie (bo mam ich sporo), bardzo chętnie. A potem zaraz przychodziła zima i znajdowało się tyle przyczyn, dla których jednak nie, że ocierało się to o śmieszność.
Olśniło mnie, że przecież jest parę miast, gdziePiS ma prezydenta. Ostrołęka, Radom, Siedlce, czy Wołomin.
Zwracałem się do bardzo poważnych osób z PiS, do posła Marka Suskiego, do posła Jacka Sasina, do Europosła Ryszarda Czarneckiego,ostatnio do posła Adam Kwiatkowskiego.
Bez rezultatatu. Miłe rozmowy – Wie pan mam różne propozycję, występ kabaretowy, występ z zespołem z piosenkami zupełnie niepolitycznymi, mogę festyn poprowadzić – wdzięczyłem się, bo w moim fachu występy są konieczne. Inaczej się człowiek artystycznie degeneruje.
Oczywiście, proszę złożyć ofertę. I na tym koniec. Żadne przypominanie się nie skutkowało.
W Wołominie dostałemszansę na krótki performens dwa lata temu. Podobało się, były plany co by tu jeszcze, i więcej pan Deszkiewicz nie odebrał ode mnie telefonu.
W jednym tylko miejscu, blisko Warszawy udało się nawiązać współpracę.
Oczywiście w tym samym czasie „znane i lubiane” z telewizji kabarety mogą w tych „pisowskich” miastach występować bez ograniczeń. Choćby na OSPA w Ostrołęce, znany ze świetnej parodii Lech Kaczyńskiego i prześmiewczej piosenki o Smoleńsku, kabaret „Pod Wydrwigroszem”.
Tak więc poradnik dla krajowego artysty, żeby było uczciwiepowinien zostać rozszerzony, o punkt.
„Pamiętaj: Polska jest krajem cenzury, zamordyzmu światopoglądowego, a największej partii opozycyjnej, to zupełnienie przeszkadza. Wybór należy do ciebie”
Jest jeszcze jedna czarna wizja, że ktoś tu się kompletnie na nie zna żartach.
Zainteresował Cię artykuł?  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz