Czarnecki: "Europa powoli staje się niemiecka"
Niemcy aspirują do grona mocarstwa światowego. Nie tylko w gospodarce ale także w polityce. Eurostrefa pracuje na potęgę Berlina, który nie ukrywa, że rosną jego ambicje polityczne. O "politycznym karle", który przeistacza się w olbrzyma rozmawiamy z Ryszardem Czarneckim, eurodeputowanym.
STEFCZYK.INFO: Czy Niemcy są jeszcze europejskie, czy już Europa jest niemiecka?
Ryszard Czarnecki: Z całą pewnością wpływy Niemiec w Europie systematycznie rosły w ostatnich dwóch dekadach. Jeszcze do niedawna, za prezydentury Nikolasa Sarkoziego Francja była w duumwiracie z Niemcami. Choć była partnerem słabszym w tym duecie, to jednak siłą rozpychania się łokciami Sarkoziego potrafiła stworzyć pewną balance of power. Ale, gdy wybory wygrał Hollande, to można powiedzieć, że Niemcy stały się hegemonem. Nie ma kraju, który mógłby powstrzymać ich aspiracje i zapędy, więc w dużym stopniu Niemcy rozdają karty. Oczywiście sytuacja gospodarcza Europy oraz to, że Niemcy są głównym beneficjentem powstania eurolandu. Nie niewiele krajów na tym zyskało, raczej większość straciła, sprawiło, że Niemcy zyskały ważny instrument ekonomiczny, który wzmacnia ich pozycję polityczną.
Czyli Niemcy są silne słabością innych?
Niemcy są silne słabością ekonomiczną i polityczną innych. Natomiast są też silne dlatego, że potrafiły nadać integracji europejskiej kierunek, który dla nich jest korzystny. Bowiem wzmacnianie władzy centralnej w Brukseli oznacza w praktyce scedowanie kompetencji nie tyle do Unii Jako takiej, ale do Berlina. Np. charakterystyczny moment, gdy Irlandia znalazła się w tarapatach ekonomicznych, Unia zaczęła roztaczać kuratelę nad tym krajem. Wkrótce okazało się, że budżet irlandzki na następny rok był szczegółowo rozpatrywany w Bundestagu. To Niemcy w dużym stopniu decydują o tym jakiej pomocy udzieli UE poszczególnym krajom. Rzecz jasna Niemcy są płatnikiem netto, więc lepsze mają instrumenty wpływów.
Czy w Berlinie będzie narastała pokusa, aby potegę gospodarczą wykorzystywać w instrumentarium politycznym?
Jeśli krytykujemy Rosję za to, że wykorzystuje swoje gospodarcze przewagi, typu eksport gazu czy ropy, do budowy potęgi politycznej, to równą miarą trzeba też tak traktować Niemcy, które robią to samo. Tyle, że nie przy pomocy surowców, które importują, ale wykorzystują silną gospodarkę do zwiększania wpływów politycznych. To jest widoczne gołym okiem od lat. Europa staje się niemiecka.
Za ile lat Niemcy staną się szóstym, stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ?
Zwracam uwagę, że ostatnie negocjacje w sprawie Iranu odbywały się w formule: Rada Bezpieczeństwa plus Niemcy. Więc Niemcy robią to via facti, czyli stosuje coś w rodzaju faktów dokonanych i myślę, że jest to ich cel cel strategiczny. Myślę, że przynależnosc do RB będą argumentowali tym, że ich pozycja ekonomiczna jest silniejsza niż kilku innych stałych członków tego gremium, choćby Francji czy Wielkiej Brytanii. Tak więc Berlin będzie walczył o to miejsce, pytanie tylko, czy Europa i świat powinny się na to zgodzić.
Czyli kiedy zobaczymy Niemca w gronie państw – zwycięzców drugiej wojny światowej?
Myślę, że decydująca rozgrywa o to miejsce rozstrzygnie się w drugiej połowie tej dekady. Choć oczywiście nie jest rozstrzygnięta ta sprawa, bo działania Niemców mogą przecież natrafić na opór innych państw.
ROZMAWIAŁ: Sławomir Sieradzki
Czytaj oryginalny artykuł na: http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/czarnecki-europa-powoli-staje-sie-niemiecka,9388005379#ixzz2oHbamy4J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz