PAULINA MAŁOCHLEB |
Rycerz i kucharka. Gender dla nastolatków |
Dekada Literacka 2011, nr 4 (247) |
Ten, kto śledzi publikowane w ciągu ostatnich kilku lat listy bestsellerów, wie, że nastolatki czytają, i to mnóstwo. Przekonanie zaś o ich analfabetyzmie i ignorancji wynika z faktu, że miłość do książek nie jest w tym pokoleniu ukierunkowana na lektury, lecz na literaturę zgoła innego typu. To nastolatki stanowią główną grupę docelową dla większości publikowanych obecnie książek związanych z szeroko pojętą fantastyką i romansem, to gusta tej grupy ustalają też trendy i nurty w modzie – nie tylko wśród wydawców literatury, ale i producentów filmów, scenarzystów seriali, czy wreszcie firm produkujących odzież. Popularność wampirów i wilkołaków we współczesnej kulturze wyrasta przecież przede wszystkim ze Zmierzchu Stephenie Meyer i serialu True Blood na motywach powieści z cyklu Southern Vampire Series Charlaine Harris, nie zaś z Draculi Brama Stockera, choć i ta pozycja znajduje się na liście lektur wiernych wielbicieli nieumarłych. Młodzieży jako odbiorców kultury, czytelników, nie można ignorować i na Zachodzie nikt już tego nie robi, zwłaszcza że moc nabywcza tej grupy jest ogromna – nastolatki w USA wydają rocznie ponad 200 miliardów dolarów, a polskie – 200 milionów złotych. Kwoty te sprawiają, że coraz prężniej rozwija się branża wydawnicza, która za główny target wybiera właśnie młodych, w jej tropy zaś podąża wiele innych sektorów przemysłu rozrywkowego. Najnowsza literatura młodzieżowa od poprzednich epok różni się przede wszystkim brakiem lub też silnym wycofaniem ładunku dydaktycznego, ponadto postawić można inną tezę: literatura młodzieżowa pozornie tylko jest nowoczesna, w gruncie rzeczy bowiem okazuje się zachowawcza, konserwatywna i umacniająca istniejące stereotypy oraz podziały. To emancypacyjne wycofanie widoczne jest w literaturze przygodowej skierowanej do nastolatków obu płci (którą odróżniam tu od romansu adresowanego praktycznie wyłącznie do dziewcząt). W literaturze tej, choć przeznaczonej do odbiorców nowoczesnych i wykształconych – nastolatków zamieszkujących przede wszystkim duże miasta, mających dostęp do Internetu, znających podstawy mitologii greckiej, historii europejskiej i amerykańskiej, orientujących się w świecie tolkienowskim, ale też w problemach współczesnej cywilizacji (ekologia, konflikty religijne, wielokulturowość zglobalizowanego społeczeństwa), powraca tradycyjny podział ról społecznych i płciowych, powielany jest silnie obecny patriarchalny schemat, powracają opresyjne wyobrażenia seksualności, dominuje heteronormatywność. I nie mam tu na myśli jedynie polskich powieści fantastycznych, powstających w szalenie tradycyjnym środowisku (wystarczy przypomnieć silnie prawicowe poglądy głoszone przez Jacka Komudę czy Andrzeja Pilipiuka), ale i światowe bestsellery: cykl o Eragonie Christophera Paoliniego, serię Zwiadowcy Johna Flanagana, Malowanego człowieka Petera V. Bretta, a także serię Percy Jackson i bogowie olimpijscy Ricka Riordana – wszystkie te książki sprzedały się w milionach egzemplarzy i były tłumaczone na wiele języków. Świat tych powieści to świat męskich wartości: liczą się tu przede wszystkim siła fizyczna, odwaga, lojalność, skłonność do brawury. Sprawność fizyczna decyduje o przywództwie, ustala hierarchie, rywalizacja przybiera zaś zupełnie pierwotne, archaiczne formy – Roran zEragona musi udowodnić swoją siłę w zapasach z bykiem Urgalem, a ten, który wygra pojedynek, będzie mógł dowodzić oddziałem. To zasadnicze ukształtowanie, oparcie się na tężyźnie fizycznej sprawia, ze żadna postać kobieca nie ma szans wybić się na niepodległość w świecie przedstawionym, zawsze będzie zależna od męskiej siły. Nawet jeśli kobieta walczy, to okazuje się słabsza, ponosi klęskę i mężczyzna musi ją uratować z opresji, uwolnić z więzienia czy sprowadzić ze stosu. Wyraźny podział związany z waloryzowanymi przestrzeniami zarysowuje się w scenie próby – jest to zazwyczaj początkowa konfrontacja, która ma określić umiejętności postaci. Już ona pokazuje dysproporcje możliwości, różnice w statusie kobiet i mężczyzn. W Ruinach Gorlanu Flanagana dziewczęta proszą o przyjęcie do dwóch z czterech gildii organizujących społeczeństwo dorosłych: Jenny chce być kucharką, Alyss – pracować w dyplomacji. Największym autorytetem cieszą się jednak gildie rycerzy i zwiadowców – obie zastrzeżone dla mężczyzn; wybór dziewcząt, choć swobodny, jest ograniczony, one same zaś już na starcie są skazane na drugorzędność. Wszyscy męscy bohaterowie określają się poprzez pochodzenie, przy czym to postać ojca za każdym razem jest kluczowa – Eragon, Ruiny Gorlanu,Złodziej Pioruna (to tytuły pierwszych tomów wyżej wymienionych serii) rozpoczynają się, gdy bohaterowie są jeszcze sierotami o nieznanym pochodzeniu. Dopiero odkrycie imienia ojca dopełnia ich osobowość, potwierdza wybór drogi życiowej. Imię matki za to nie jest ważne, nie ma mocy determinującej, nie wpływa też na miejsce w hierarchii – w obozie herosów Percy musi czekać, aż to jego ojciec się ujawni, by zyskać przydział do właściwego domku, do odpowiedniego klanu. Dopiero gdy Posejdon uznaje go jako syna, Percy trafia na właściwe miejsce w strukturach organizujących życie młodych bohaterów. Podobnie u Paoliniego – Eragon cierpi, sądząc, że jego ojcem jest największy w krainie zdrajca i okrutnik, pomocnik tyrana. Dopiero wiedza o tym, że pochodzi od Broma – jednego z najważniejszych buntowników, pozwala chłopcu na zdobycie spokoju duchowego, dopełnienie własnej tożsamości. To postać ojca dominuje w życiu postaci, określa ich działania, podczas gdy nawet największe poświęcenie matki wspominane jest jedynie jako ofiara bolesna, lecz spodziewana i oczywista. Kobiety w świecie powieści młodzieżowej pozbawione są ambicji, nie dążą do równouprawnienia, akceptują swoje – zawsze gorsze – miejsce. Nie tworzą własnego osobnego świata ani nie próbują świadomie kreować i zmieniać reguł rządzących ich otoczeniem, zgadzają się na los, który został im dany, podporządkowują się istniejącemu układowi. Nawet jeśli na poziomie eksplicytnym ujawnia się walka o wyzwolenie spod męskiej zależności, to zdarzenia fabularne jej przeczą. W Malowanym człowiekuBretta główna postać kobieca wyzwala się z przyjętego odwiecznie podporządkowania: Leesha nie wychodzi za mąż, odrzuca przeznaczonego dla niej kandydata, zyskuje niezależność i szacunek dzięki temu, że zostaje wiejską znachorką, która później staje też na czele wspólnoty, gdy rozpoczyna się walka z demonami. Jej emancypacja jest jednak pozorna – dziewczyna odrzuca przecież tylko jeden model kobiecej egzystencji, wybiera zaś inny, także uświęcony przez tradycję: przejmuje obowiązki uzdrowicielki po poprzedniczce, dysponuje wiedzą, którą zdobyła w prowadzonym wyłącznie przez kobiety szpitalu. Jej droga życiowa nie wybiega więc poza horyzont danych kobiecie możliwości. Choć kobiety pojawiają się na drugim planie, to każda z tych powieści operuje postaciami kobiecymi, główny bohater – zawsze chłopiec – musi mieć pomocnicę, przyjaciółkę, powiernicę, która wspiera go w działaniach, jednakże za każdym razem postać ta zajmuje pozycję niższą. Choć bohaterki są przedstawiane jako dziewczęta inteligentne, zdolne, obdarzone specjalnymi, niezwykłymi mocami, piękne i odważne, to jednak – najwyraźniej z racji płci, bo autor nigdy nie podaje uzasadnienia – podporządkowują się dominacji bohatera męskiego. Arya, przyjaciółka Eragona, choć należy do „lepszej” rasy elfów, jest od niego o sto lat starsza, lepiej też włada magią, to uznaje jego przywództwo i staje się jego pomocnicą, podwładną. Tak samo czyni Annabeth w powieści Riordana – dziewczyna przez lata czeka na misję, która pozwoli jej na wyrwanie się z obozu dla nastoletnich herosów. W końcu wyrusza na wyprawę jako pomocnica Percy’ego Jacksona, by zrealizować jego misję, dochodzi bowiem do wniosku, że przeznaczone jej być tylko osobą drugiego planu, że sama nie otrzyma od bogów daru, jakim byłaby próba sił. Bohaterka kobieca konstruowana jest jako niezwykle spokojna i zrównoważona – stanowi więc zawsze przeciwieństwo bohatera męskiego, który nie akceptuje zaistniałego porządku, buntuje się, jest pełen niepokoju popychającego go do działania. W takim ukształtowaniu widać wyraźnie odzwierciedlenie stereotypowych oczekiwań: dziewczęta powinny był poukładane i dobrze wychowane, chłopcy zaś mogą pozwolić sobie na poszukiwanie przygód. U dziewcząt premiuje się odpowiedzialność, porządek i opanowanie, bo te cechy konieczne są przecież do prowadzenia domu, podczas gdy chłopców nie krępują takie przyziemne cechy, ich domeną staje się przestrzeń poza domem – zdecydowanie bardziej rozległa, niebezpieczna, wymagająca sił, odwagi i skłonności do ryzyka. Do takiego właśnie podziału odwołuje się Paolini w Brisingrze (trzecim tomieEragona): Roran służy w oddziałach buntowników walczących przeciwko tyranowi, zostaje dowódcą jednego z nich, co napawa go ogromną dumą, lecz wystawia też na niebezpieczeństwo. Tymczasem jego brzemienna żona chce odejść z obozu wojennego, gdy tylko dziecko przyjdzie na świat – to na niej spoczywa odpowiedzialność za ocalenie i wychowanie potomstwa. Roran nie staje przed dramatycznym wyborem, jakiego musi dokonać Katrina: własne bezpieczeństwo, życie wśród bliskich w znanym świecie i u boku ukochanego kontra samotna (i z dzieckiem u piersi) tułaczka w nieznane, poszukiwanie jakiejś oazy daleko od pola walki. Jej działanie jest tutaj rozpoznawane w kategorii poświęcenia, nie zaś odwagi – bo ta zastrzeżona jest tylko dla bohaterów męskich. Kobieta jako przewodniczka spełnia w powieściach dla młodzieży funkcję reprezentantki zastanego świata, to ona staje się symbolem stałości, normy, reguł, ona też wprowadza bohatera w zasady rządzące daną rzeczywistością, powraca tu więc archetyp Beatrycze. Kobieta jest jednak tylko przewodniczką, nie awansuje nigdy na pozycję mentora, bo ta zastrzeżona jest dla innego bohatera męskiego: w Percym Jacksonie to Annabeth przedstawia chłopcu organizację obozu dla herosów, wydaje się do tego zadania specjalnie przeznaczona jako córka Ateny, stała mieszkanka obozu. Ona też opowiada chłopcu o stworach mitologicznych żyjących w fantastycznej przestrzeni, zarysowuje podział władzy między Zeusem, Posejdonem i Hadesem, wprowadza go w świat, którego chłopak zupełnie nie zna. Podobnie czyni Arya – to ona eskortuje Eragona do świata elfów, umożliwiając mu tym samym zdobycie niezwykłych umiejętności magicznych. Obecność dziewcząt wiąże się jednak za każdym razem z tym, co stałe i trwałe – także wtedy, gdy jest to trwałość niepożądana, jakieś nieszczęście, którego bohaterki nie potrafią przezwyciężyć. Arya przez wiele lat wozi jajo smoka między osadą ludzi i elfów, i choć pełni tę wyjątkową i ważną rolę, nie potrafi doprowadzić sama do wyklucia się smoka, a tym samym do rozpoczęcia wojny z tyranem Galbatoriksem. Ten czyn udaje się dopiero Eragonowi. Takie samo ukształtowanie zdarzeń powraca w Malowanym człowieku – Leesha mimo swej olbrzymiej wiedzy nie potrafi pokonać demonów, dopiero znajomość z Arlenem popycha ją do niezwykłych odkryć i podjęcia walki z otchłańcami. Tak więc to zawsze bohater męski staje się katalizatorem, zwiastuje zmianę, wprowadza ruch, przygodę, pozwala pokonać nieszczęście. Cała wiedza postaci kobiecej dopiero oddana do dyspozycji mężczyzny sprawia, że dokonuje się przemiana, rozpoczyna się walka ze złem. W konstrukcji powieściowej to właśnie kobieta jest zawsze obarczona jakimś ograniczeniem, którego nie potrafi przezwyciężyć sama, lub też takim, na które skazana jest z racji swojego pochodzenia: Leesha jako kobieta nie może stać się przywódczynią narodów w walce z demonami, o tę rolę rywalizują Arlen i Jardir; Leesha może zająć wysoką pozycję tylko jako żona lub kochanka któregoś z nich. Arya nie staje się przywódczynią, bo ta pozycja zastrzeżona jest dla Smoczego Jeźdźca – mężczyzny posiadającego władzę nad smokiem. Annabeth jest tylko pomocnicą, bo dzieje będą zależeć od potomków trzech najwyższych bogów (Percy to potomek Posejdona), ona zaś jest córką jedynie Ateny. Kobieta więc skazana jest na przeciętność, życie w cieniu, w drugim szeregu, podczas gdy bohater męski – nawet jeśli początkowo okazuje się słaby – stopniowo rośnie w siłę, ujawnia cechy wybrańca, przywódcy, nowego zbawcy. Sukces mężczyzny w powieści przygodowej wiąże się ze zdobyciem niezwykłych umiejętności i wiedzy, przedmiotów czy zwierząt magicznych – Arlen w Malowanym człowieku zna runy, które umożliwiają walkę z demonami, Percy Jackson ma nadludzką moc dzięki kontaktowi z wodą – żywiołem jego ojca, Will ze Zwiadowców w niedościgniony sposób włada łukiem, Eragon zna magię i posiada własnego smoka. W ich przypadku cechy heroiczne pojawiają się przez doskonalenie własnych talentów i umiejętności, zdobywanie nowych kompetencji, słowem przez rozwój. Tymczasem w przypadku bohaterek kobiecych ta reguła nie obowiązuje: Leesha, choć zdobywa ogromną wiedzę, staje się jedynie znaną uzdrowicielką; Annabeth nie ma szansy wykorzystać swojej wiedzy i inteligencji poza zawodami organizowanymi w obozie; Alyss zeZwiadowców po latach nauki w szkole dyplomatycznej zostaje wysłana z misją, ale jako wsparcie dla Willa; Arya jest kurierką i przewodniczką, bierze udział w wojnie jako łącznik między ludźmi a elfami. Sukces kobiety jest możliwy tylko dzięki rezygnacji, odrzuceniu własnej kobiecości, zaprzeczeniu jej w działaniach i sposobie myślenia. Kobieta, by zwyciężyć, musi przezwyciężyć własne ciało, które w świecie powieści przygodowych przedstawiane jest jako przyczyna słabości, musi też ograniczyć swoją psychikę, przyjąć męski sposób myślenia, bo tylko tak zdobędzie niezbędną siłę. Kobiecość równoznaczna jest tu ze słabością: Nasuada jako przywódczyni zbuntowanych Vardenów w Najstarszym i Brisingrze musi brać udział w walce zbrojnej, by udowodnić swą odwagę, staje też do pojedynku ze współplemieńcem, który przekonany jest, że jako kobietę łatwo będzie ją pokonać. Pojedynek polega na nacinaniu własnych ramion – kto zrobi więcej ran, ten zwycięża – dziewczyna musi więc pokonać niechęć do krwi i wątłość ciała, bo tylko tak pokona wielkiego, umięśnionego wojownika. Podobny los staje się udziałem Renny zMalowanego człowieka – dziewczyna, wykorzystywana seksualnie przez ojca, wyzwala się z traumy tylko dzięki przemocy, jaką stosuje wobec demonów. Ze słabej, przerażonej dziewczyny staje się silną kobietą pod wpływem Arlena – to on uczy ją walki z demonami, zachęca do działania. Renna przemienia się w wojowniczkę i zapomina o krzywdach z dzieciństwa. Nie miejsce tu, by obnażać artystyczną słabość tych utworów, by rozważać ich fabularną powtarzalność i prymitywizm rozwiązań psychologicznych. Martwi raczej co innego – popularność tych tekstów, w których w sposób groźny i zarazem bezmyślny powtarzane są płciowe stereotypy. Zastanawia też dysproporcja: w powieściach tych, tak nowoczesnych w formie, przedstawiających w alegorycznej formie problemy współczesnego świata, powraca tradycyjny podział płciowy, nie ma też mowy o jakichkolwiek teoriach genderowych. Każdy spełnia te obowiązki, jakie narzuca mu wspólnota i tradycja, nie ma miejsca na jakikolwiek samodzielny i świadomy wybór. I tutaj przede wszystkim – nie zaś w niskim poziomie artystycznym, masowym przepracowywaniu wartości kultury wysokiej – kryje się zagrożenie. Bo większe ryzyko wiąże się z wykształceniem kolejnego pokolenia niewrażliwych młodych ludzi, niedostrzegających potrzeby równouprawnienia, aprobujących męską dominację, niż z faktem, że część z nich będzie sobie wyobrażała Aresa jako motocyklistę ubranego w skóry (takie wyobrażenie pojawia się wPercym Jacksonie). Za podsumowanie tych rozważań niech posłuży cytat z Brisingra – fragment przysięgi małżeńskiej: „– Ja, Roran Młotoręki, syn Garrowa, przysięgam na moje imię i mój ród, że będę chronił i utrzymywał Katrinę Ismirasdotter do końca naszych dni. Przysięgam, że będę strzec jej honoru, pozostawać jej wiernym w nadchodzących latach i traktować z właściwym szacunkiem, godnością i łagodnością. I p r z y s i ę g a m , ż e d o j u t r z e j s z e g o z a c h o d u s ł o ń c a d a m j e j k l u c z e s w e g o d o m o s t w a i o b e j ś c i a , a t a k ż e s z k a t u ł y , w k t ó r e j t r z y m a m s w ą m o n e t ę , b y m o g ł a z a j ą ć s i ę m y m i s p r a w a m i , j a k p r z y s t o i ż o n i e […]. – Ja, Katrina, córka Ismiry, przysięgam na moje imię i mój ród, że będę służyć i utrzymywać Rorana Garrowssona do końca naszych dni […]. Przysięgam strzec jego honoru, pozostać mu wierną w nadchodzących latach, rodzić mu dzieci i być dla nich czułą matką. I p r z y s i ę g a m z a j ą ć s i ę j e g o m a j ą t k i e m i o b e j ś c i e m , z a r z ą d z a ć n i m i r o z u m n i e , b y m ó g ł s k u p i ć s i ę n a s w y c h o b o w i ą z k a c h ”. Paulina Małochleb |
poniedziałek, 16 grudnia 2013
No i bardzo dobrze!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz