Piątek, 20 grudnia 2013 (02:00)
I pieniądze zarobił, i wianuszka nie stracił
Gdybyśmy od naszych Umiłowanych Przywódców oraz niezależnych mediów głównego nurtu, co to ponad podziałami zawsze śpiewają z tego samego klucza, nie wiedzieli, że ukraiński prezydent Wiktor Janukowycz jest Płatnym Zdrajcą, Pachołkiem Rosji, to pewnie by nam się wydawało, że ten – jak go nazywa faworyta naszych Umiłowanych, czyli piękna Julia Tymoszenko – „kryminalista” jest przebiegłym politykiem, który nie tylko swoich przeciwników potrafi zapędzać w kozi róg, ale przy okazji zdobyć forsę.
Co więcej – wiele wskazuje na to, że zgodnie z zasadami walk wschodnich posłużył się w tym wszystkim siłą, zbudowaną przeciwko niemu przez jego politycznych przeciwników. No bo popatrzmy: Unia Europejska, wykorzystując położenie Ukrainy, postawiła jej nie tylko twarde warunki umowy stowarzyszeniowej w postaci otwarcia tamtejszego rynku dla unijnych rekinów oraz konieczności podwyższenia cen energii dla obywateli i przemysłu, co tamtejszą gospodarkę mogłoby doprowadzić do stanu bezbronności, ale w dodatku postanowiła przeczołgać Janukowycza na oczach całej Europy, żądając wypuszczenia z turmy pięknej Julii.
Zwłaszcza w tym ostatnim żądaniu wyczuwam inspirację naszych Umiłowanych Przywódców, którzy piękną Julię dlaczegoś od dawna sobie upodobali. Jakiś dobroczyńca ludzkości znowu sypnął złotem, podobnie jak podczas „pomarańczowej rewolucji” finansowy grandziarz, co to wyłożył 20 mln dolarów, dzięki czemu na Majdanie Niepodległości znów powstało namiotowe miasteczko, zaludnione przez płomiennych zwolenników Anschlussu Ukrainy do UE, co to bezterminowo porzucili zarobkowe zajęcia dla demonstracji.
Rozwój wypadków skłania do podejrzeń, że gwoli dodatkowego utwierdzenia demonstrantów w zapamiętałości przebiegły prezydent Janukowycz napuścił na nich „Berkuta” – żeby przypadkiem demonstracje nie wygasły przed 17 grudnia, kiedy to miał spotkać się z zimnym rosyjskim czekistą Putinem.
Z punktu widzenia czekisty perspektywa wyłuskania Ukrainy z rosyjskiej strefy wpływów, rozciągającej się na wschód od linii Ribbentrop-Mołotow, oznaczała nie tylko stratę strategiczną, ale przede wszystkim prestiżową, więc nietrudno było się domyślić, że im większą zapamiętałość będą wykazywać demonstranci na Majdanie, tym większą wyrozumiałość wykaże on wobec ukraińskiej oferty: damy temu, kto więcej zapłaci.
I tak właśnie się stało; prezydent Janukowycz, bez konieczności podpisywania cyrografu o Unii Celnej z Rosją, uzyskał w Moskwie obniżenie ceny sprzedawanego Ukrainie gazu o 35 procent oraz obietnicę wykupienia przez Rosję ukraińskich obligacji na sumę 15 miliardów dolarów, których pożałowała mu podobna do konia Angielka, co to z pomocą naszego Radka Sikorskiego podobno „kieruje” unijną dyplomacją.
W ten sposób nie tylko Ukraina zyskała możliwość złapania oddechu, ale jednocześnie przebiegły prezydent Janukowycz wytrącił manifestantom atuty z rąk.
Jeśli nadal będą demonstrowali za stowarzyszeniem z Unią, która chciała Ukrainę mieć za darmo, podczas gdy Rosja jednak sypnęła złotem, to tylko skompromitują się w oczach opinii publicznej, gotowej uznać ich albo za agentów, albo w najlepszym razie za idiotów, podobnych do Umiłowanych Przywódców w Polsce.
Wydaje się, że liderzy demonstrantów w osobie boksera Witalija Kliczki i banderowca Ołeha Tiahnyboka już się zorientowali, bo chociaż prezydent Janukowycz żadnego z ich ultimatów nie spełnił, podreptali na rozmowy okrągłego stołu, by się wstępnie z nim obwąchać i w ten sposób zorientować, na ile rządząca Ukrainą oligarchia gotowa jest posunąć się na ławce, by zrobić im miejsce.
Ale trzeba się spieszyć, bo nie wiadomo, jak długo demonstracje potrwają, to znaczy jak długo potrwa finansowe zasilanie Majdanu. Nowy niemiecki minister spraw zagranicznych ma właśnie odpowiednio ustawić ministra Sikorskiego, co skłania do podejrzeń, że tym razem na sponsora ukraińskiej rewolucji mógł zostać wyznaczony nasz nieszczęśliwy kraj. Jeśli tak właśnie było, to nieomylny znak, iż Nasza Złota Pani, która po raz trzeci objęła stanowisko kanclerza RFN, nadal stoi na nieubłaganym gruncie strategicznego partnerstwa, co oczywiście nie przeszkadza jej wpędzać Rosji w koszty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz